|   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Wielkie Archiwum Komiksu

RECENZJA WYBRANEJ POZYCJI

1219
PEH #1 - Początek [2014]
seria / numer:
PEH #1
tytuł:
Początek
rodzaj pozycji:
scenariusz:
rysunki:
format wydania:
A4
rodzaj papieru:
kredowy
rodzaj oprawy:
miękka
rodzaj druku:
kolor
liczba stron:
44
wydawca polski / rok wydania:
wydawca oryginału:
nie dotyczy
cena:
brak danych
podziel się recenzją:
recenzje do pozycji [1]:

Jakub Szymczak pseudonim artystyczny Koalar, to nowy narybek z komiksowej Łodzi. Wydał on własnym sumptem zeszyt komiksowy o intrygującym tytule "PEH - Początek". Jak prezentuje się jego debiutancki super bohaterski albumik? Serdecznie zapraszam do lektury.

Nim przejdę do meritum recenzji, warto krótko skupić się na samym obecnym fenomenie wysypu publikacji superhero. Obserwujemy wyraźne przełamanie w artystycznym narodzie, iż już nie tylko czytamy, i nie tylko fascynujemy się jak za czasów TM-Semic amerykańskimi zeszytami. Teraz bardzo uzdolnieni twórcy sami tworzą tego typu profesjonalne publikacje, do tego mocno osadzone fabularnie w kraju nad Wisłą. Równocześnie uniwersalność historii, mainstreamowa pulpowa, prosta opowieść jest ich atutem, aby zostały  dobrze zrozumiałe  na całym świecie.
Przebudził się w narodzie jakiś "Polski Duch" (choć nadal w produkcji), i zaczęliśmy tworzyć super bohaterów w stylu jankeskich klasyków. Młode pokolenie komiksiarzy zaczęło wydawać bardziej, lub mniej profesjonalne opowieści z pod znaku polskiego trykotu. "Biały Orzeł", "Lis", "Incognito", "Nieustraszony Szpak", a nawet "Bler" należą do do ścisłej światowej czołówki, wyznaczają nową jakość i mogą konkurować z wielkimi miedzynarodowmi produkcjami. 
 Naśladowanie zachodnich wzorców i odtwórczość w ich wypadku nie jest wadą, a daje wręcz szanse na przebicie się  na każdym rynku.
A jak na tym tle prezentuje się  "PEH - Początek"? Odpowiedź czytelniku dostaniesz  już za momencik.

Ciężko ocenić ten album pozytywnie, czy też negatywnie. Już pierwszy rzut oka na ten albumik sprawia naprawdę bardzo osobliwe wrażenie. Drugie spojrzenie na komiks nie napawa optymizmem.
Wydany w 120 egzemplarzach, własnym sumptem, w klasycznym formacie A4 w kartonowej okładce prezentuje się dobrze, aczkolwiek sama grafika na okładce wygląda amatorsko. Najchętniej zapytałoby się autora. Co to jest? Dlaczego tego nie poprawił? Co to za "przecudnej brzydoty" okładkę stworzył? Na której prezentuje się...(!!!) Zresztą obejrzyjcie sami, tego nie da się opisać słowami. Całkowity brak kompozycji, do tego wpisany w dekompozycyjny miszmasz. Jak tu niechlujnie rozłożono akcenty, jak źle dobrano czcionkę, opisy na tylnej obwolucie. (!?!) ...
Kontynuując. Plansze wydrukowano cyfrowo na grubej kredzie, kolory zostały dobrze nasycone, a jakość druku nie pozostawia na szczęście nic do życzenia. W środku jest paginacja, a obok informacja, iż komiks "zawiera lokowanie humoru". Kurcze blade. Przypomina to "hamerykańskie sitcomy", i manipulację - tu macie się śmiać. Wszyscy się śmieją... HA HA HA... Cała sala się śmieje. Dziwnie i trochę straszne.
Oprócz samej opowieści obrazkowej, w zeszycie znajduje się galeria super bohaterska (tzw. studium postaci). Na szczęście w dymkach nie zaplątały się błędy i literówki. Większych mankamentów pod względem edycji nie zauważono.
Powtórzę się. Gdy sięgniecie po raz pierwszy po ten albumik poczujecie się zagubieni. Co to jest? Zapyta się dosadnie i grzecznie nie jeden czytelnik w duchu. Niestety duchy nie odpowiedzą. Gdy zaczniesz czytać, gdy zagłębisz się w pierwszą lekturę: wstępu, poleceń tego komiksu przez innych (nie znanych bliżej postaci na tylnej stronie okładki) - wtedy - coś się w czytelniku otwiera, zaczyna kiełkować pierwsza, i druga, i trzecia myśl, pojawia się gigantyczny uśmiech. Wysuwamy wniosek, to wszystko jest zrobione dla hecy... cytując klasyka "to komiks dla jaj". Twórca żywcem, sarkastycznie, szyderczo śmieje się, "nabija się" z siebie i komiksowych standardów budowania opowieści super bohaterskich, a jednocześnie trzyma tą opowieść w ryzach ciągłości fabularnej, (akurat ten zabieg docenicie dopiero po zakonczonej lekturze). Gdy przeczytacie albumik stwierdzicie; "On jest mega śmieszny". W tym miejscu pojawi się  graficzny i dźwiękonaśladowczy  komiksowy "YEE BUT i strzał w skroń", ale jak to, przecież to jest takie " brzydkie i inne". 
Na pozór schemat komiksu doprawdy nie powala na kolana. Oto przed Państwem czwórka bohaterów. Pierwsza miłująca spokój rodzinny "Psycholożka" (o 6 piersiach), która wpadła do radioaktywnego koryta, i nabawiła się tam kobiecych walorów, i mega mocy. Omnipotecji, którą można określić jako: "Nie ruszaj się, lub wariant drugi "Możesz się ruszać". Drugim jest brudas, obrzydliwiec zwany "Łupieżcą". Walczy technikami nie domytego, tak obrzydliwymi, iż pominę to milczeniem. Trzecim bohaterem jest "Upiór", który po wypadku w wannie, ciągle pozdrawia kolegę Ariela i koleżankę Elę Bryzę, (szczególnie na stronach dla dorosłych), a jego moc można określić tak: "coś mu strzela z gęby, coś co rozwala ściany". Ostatnim z dobrych jest były złodziej ("choć kto go tam wie") o pseudonimie "Wierzyciel".
Mamy na drugim biegunie także tych złych "Profesorek Móżdżek", któremu nie starcza do pierwszego (cytując „Kabaret pod Wyrwigroszem”), i z tego powodu stał się super łotrem, oraz "Dominę", którą samo - sado - samą przez się trudno zadowolić, lecz ma najładniejsze piersi w mieście. Same "prymitywy"!

Tradycyjnie mamy dobrych i złych, i młóckę w Łodzi. Aby nie psuć Wam zabawy, gdyż albumik bazuje na grach słownych,i tego typu zabiegach pozostawiam Wam resztę fabularnie niedopowiedzianą.

Widać, iż autor upodobał sobie stylistykę opowiadania i rysowania historii jak w komiksach "Ojca Rene", tylko że zamiast hard w "PEH -Początek" mamy do czynienia z mega soft... bajeczką. Porównania można mnożyć. Anachroniczna grafika komiksu przypomina jakby grę "Franko: The Crazy Revenge", która miała niezaprzeczalny urok... 1994 roku!  Obecnie wygląda to staroświecko. Dziwne wektorowe plansze, ubogie w tła w monotonnych podstawowych kolorach, na pierwszy rzut oka, są bardzo zniechęcające, na drugi także prezentują się troszkę niechlujnie, a po lekturze już nie przeszkadzają, gdyż czytelnik przyzwyczaja się do tego, i akceptuje wizję autora.
Jakub Szymczak potrafi rysować - w pewnej charakterystycznej dla siebie, troszkę dziwacznej cartoonowosci zachowuje proporcje, choć orłem w dziedzinie rysynku na pewno nie jest! Raczej jest początkującym rzemieślnikiem. 
Autor stawia na parodię , wyrafinowaną satyrę i uszczypliwe, dość cyniczne spostrzeganie świata. Zdołał przez to stworzyć spójną i śmieszną opowiastkę. Przemyca w tłach i nazwach np. ulic nawiązania do klasyki komiksu. Bardzo zabawne są np. napisy na murach, dotyczące rywalizujących ze sobą łódzkich klubów piłkarskich np. "ŁKS śmiał się na KAC Wawie". Takich krotochwilnych smaczków jest multum. Twórca jest dobrym obserwatorem, (miedzy innymi życia studenckiego), i przypomina swoją postawą narracyjną Andrzeja Poniedzielskiego, czyli pesymistę, który tworzy wesołe dygresyjki.

Podsumowując! Jakub Szymczak wykpiwa konwencję superhero, jednocześnie w niej pozostając, przemyca w tym komiksie bardzo wiele humoru, popkulturowej pulpy, i nawiązań do polskiego komiksowa. Artysta tworzył ten albumik 2 lata, po pracy, po godzinach i z pasją. Wyraźnie widać, iż jest miłośnikiem sztuki komiksu, lecz nie ustrzegł się błędów debiutanta. Jest zdolnym podpatrywaczem i zręcznym scenarzystą, i jeśli poprawi pewne mankamenty wydawnicze (estetyczne) i rysunkowe, recenzent będzie pierwszym, który zakupi kolejne jego komiksy. Jak na razie jest ocena: czwórka z dużym minusem. Jest to publikacja dla koneserów. Hermetyczna w dowcipie, nie dająca szans przebicie się na innych rynkach, tak więc kariery międzynarodowej autorowi nie wróżę. Polecam osobom z monty pythonowskim poczuciem humoru!

autor recenzji:
Dariusz Cybulski
03.11.2014, 19:16

RECENZENCI

BroosLi
[7]
Charles Monroe
[17]
Chudi_X
[3]
Dariusz Cybulski
[442]
Edward Weaver
[2]
Joan_Johnson
[1]
Mamoń
[1092]
McAgnes
[1]
Modli
[1]
MonimePL
[146]
Percival
[2]
Ronin
[3]
Warlock
[4]
wkp
[2379]
KOMIKSY, MANGI, CZASOPISMA, KSIĄŻKI, ARTBOOKI, FIGURKI, GADŻETY I INNE
Komiksiarnia
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Przypominamy, iż do czasu uzupełnienia bazy danych nowej wersji strony informacje o starszych pozycjach znajdziecie na łamach poprzedniej wersji witryny:
Old WAK!
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu | Strona działa od 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock | Stan odwiedzin: 5045860
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Start witryny: 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock
Stan odwiedzin: 5045860