HIPHOPOWA NOSTALGIA
Rok 1983. W Polsce wtedy m.in. rozpoczęto budowę Metra Warszawskiego, Widzew Łódź awansował do półfinału Pucharu Europy Mistrzów Krajowych, zniesiono stan wojenny, Lech Wałęsa otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla, a zespół Lady Pank wydał pełen hitów debiutancki album. Na świecie z kolei telewizja NBC pokazała pierwszy odcinek „Drużyny A”, kanclerzem Niemiec został Helmut Kohl, a w Stanach pojawił się pierwszy laptop. Do tego wyszedł krążek „Kill ‘Em All” grupy Metallica, niepodległość ogłosił tzw. Cypr Północny, a w kinach wyświetlano „Czułe słówka”.
A rok 1984? Nad Wisłą można było obejrzeć „Akademię Pana Kleksa” oraz „Seksmisję”, obchodzono 400. rocznicę śmierci Jana Kochanowskiego, ale też doszło do zabójstwa księdza Jerzego Popiełuszki. Na świecie? Sportowcy zmagali się na igrzyskach zimowych w Sarajewie i letnich w Los Angeles, zatwierdzono hymn Australii czy też pokazano film „Terminator”.
Ed Piskor wybiera ciekawsze tematy do opowiadania o nich i rysowana na komiksowych planszach. W latach 1983 i 1984 dużo działo się też w środowisku hiphopowym. I właśnie temu okresowi Piskor poświęca trzeci już tom swej serii „Hip Hop Genealogia”. Żeby wejść w klimat, tym razem na składance muzycznej powinni znaleźć się m.in. Run DMC, Beastie Boys, Whodini, The Fat Boys, Roxanne czy też Slick Rick. Spokojnie, można ich znaleźć np. na youtube. Włączamy więc „play” i ruszamy. Do roku 1983. Otwieramy okładkę i… jesteśmy w samym środku hiphopowego świata. Świata kłótni, wspólnych projektów, producentów, rozgłośni radiowych, telewizji i freestyle’u.
Świata, który znamy już z poprzednich dwóch tomów serii. Ale świata wciąż rozbudowywanego o kolejne elementy. Jednym z nich jest graffiti, które doczekuje się uznania profesjonalistów i ksiązki „Subway Art”. Innym programy telewizyjne - jak „Graffiti Rock”. Kolejnym nawijki, które przeszły do legend - jak ta „rozkręcona” przez duet Dough E. Fresh i MC Ricky. Piskor mozolnie więc dokumentuje kolejne chwile będące kamieniami milowymi w dziejach gatunku. Ale jednocześnie - formalnie - nie zaskakuje już niczym nowym. Trzyma się dalej stylistyki obranej na początku serii. Trzyma się pozycji obserwatora i dokumentującego. I dobrze się w tej roli sprawdza.
Fanom serii przedstawiać nie trzeba. Fani hip hopu – o ile jeszcze nie mieli styczności z pracą Piskora – powinni się nią zainteresować. A pozostali? To zależy. Ci, którzy w swej pracy stykają się z muzyką (radio, itp.) mogą potraktować komiks jako swego rodzaju ściągę z gatunku. Ci, którzy lubią komiksowe eksperymenty, mogą potraktować serię jako ciekawostkę pokazującą jak przekraczać granice międzygatunkowe. Ci, którzy uwielbiają sentymentalne wycieczki w przeszłość, znajdą w cyklu elementy ze świata, który dziś jest tylko wspomnieniem.
Z kolei fani superbohaterskich… nie mają w komiksie Piskora czego szukać :)
Andrzej "Mamoń" Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
11.03.2020, 14:30 |