STAWKA ROŚNIE
I w końcu jest. Czwarty tomik „Kakegurui” mimo trudnej sytuacji w kraju trafił właśnie na sklepowe półki i cóż mogę powiedzieć, jak nie to że warto było czekać. Ta seria zaczęła się może i niepozornie, ale jeśli chodzi o shouneny dla starszych czytelników jest obecnie chyba najlepszą ukazującą się na polskim rynku, potrafiącą na dodatek zbudować takie napięcie, że czytelnik nie może oderwać się od lektury, dopóki nie skończy tomiku.
Yumeko nieźle radzi sobie w szkole, nie tylko coraz bardziej podbijając stawkę, ale i zyskując sławę i prowadząc do zmian. Nic dziwnego, że są chętni do pojedynkowania się z nią, a jedną z nich jest członkini samorządu Yumemi Yumemite. Co wyniknie z tej walki? Jaki będzie jej wynik? To tylko z niektórych pytań, bo już na horyzoncie czeka pewna plotka…
Z „Kakegurui” jest jak z samym hazardem. Zaczyna się niewinnie, ot kolejna seria traktująca o szkole, młodzieży i ich walkach – ty razem na polu gier. Dobrze narysowana, może nieco bardziej realistyczna, niż większość podobnych tytułów, może też i nieco mroczniejsza, ale przecież to nic takiego. Przeczytam, rozerwę się, zapomnę. Nie będę przecież jak głupi wyczekiwał kolejnego tomiku, prawda? Nie, nieprawda, bo nagle okazuje się, że cykl wciąga. Co tam wciąga, zaczyna uzależniać, bo serwuje nam emocje i napięcie, prawdziwe zagrożenie, dynamizm, który powala, chociaż przecież bohaterowie np. siedzą i grają w karty. A czytelnik, zanim zdąży się obejrzeć, już wpadła. Przepadł. I tylko chce więcej i więcej.
Aż dziw, a jednak. Mogło się nie udać, sami widzicie, że temat szkoła + walki to schemat tak typowy, że już będący kliszą. Do tego dochodzi bohaterka (pewna odmiana, ale spokojnie, jej losy śledzimy głównie oczami pewnego bohatera), swoisty wybraniec o niecodziennym talencie do gier, liczni przeciwnicy, niebezpieczeństwa, bo stawką potrafią być tu nawet części ciała itd., itd. Ale właśnie dzięki mistrzowskiemu budowaniu napięcia i dramaturgii, „Kakegurui” wciąga i nie pozwala na chwilę odpoczynku. Ale przecież odpoczywać od lektury wcale się nie chce. Wręcz przeciwnie, jak już wspominałem, ciągle będzie jej mało.
Do tego dochodzą niezawodne ilustracje. Dużo realizmu, dużo czerni, mroku i odpowiedniego uchwycenia damskich atrybutów. Bo to w końcu shounen, chłopcy chcą zobaczyć majteczki, chcą zobaczyć dziewczyny w pozach, w jakich nie widują ich na co dzień w szkole i dokładnie to dostają. Jednocześnie jest w tej opowieści sporo dojrzałości, klimatu i – co najważniejsze – nieoczywistości. Zabawa z „Kakegurui” jest więc znakomita i ani na moment nie traci nic ze swej jakości. Jeśli lubicie shouneny, koniecznie powinniście całość poznać.
|
autor recenzji:
wkp
07.04.2020, 07:13 |