Wiedź mu na chatę
Tomasz Samojlik powraca z nowym komiksem. Autor, który dał nam niezapomnianą Sagę o Ryjówce, przesycony popkulturowymi odniesieniami album To nie jest kraj dla starych wilków czy serię książeczek o Żubrze Pompiku, tym razem, porywa się na parodię Wiedźmina. Temat modny i chwytliwy, od lat zresztą, chociaż teraz znów będący na ustach ludzi, ze względu na nową ekranizację. Na szczęście Wiedźmun to nie odcinanie kuponików od znanej marki, a naprawdę dobry, zabawny i przede wszystkim serwujący najmłodszym (i nie tylko im) konkretne przesłanie komiks dla całej rodziny.
Przyszłość. Ziemia tonie pod stertami śmieci, ludzie za wszelką cenę starają się znaleźć ratunek, ale niezbyt im to wychodzi. Jeden z projektów, arka, która miała zabrać wybranych w komos, rozbija się o śmieci krążące na orbicie, inny – próby odkrycia innych światów – został przerwany, ocalały tylko tzw. bunkry, w których ludzie żyją odcięci od świata, a kiedy obniża się ich nastrój, faszerowani są antydepresantami. W takiej rzeczywistości egzystuje dziewczynka imieniem Kira, córka naukowca, który badał inne światy i nie wrócił. Pewnego dnia jednak dziewczynka przypadkiem przenosi się do tajemniczego świata fantasy, gdzie czeka na nią on, Girevald, polujący na potwory Wiedźmun. Od teraz Kira trafia w wir niesamowitych przygód, które… Właśnie, czym się dla niej skończą?
|
autor recenzji:
wkp
07.07.2020, 20:08 |