SPRAWIEDLIWA WSRÓD NARODÓW ŚWIATA
„Życie po” – tak zatytułowany jest album zamykający cykl komiksowy poświecony Irenie Sendlerowej.
Seria „Irena” ostatecznie zamknęła się w pięciu tomach. Na około 320 (!) stronach autorzy zaprezentowali niezwykłą bohaterkę, „Sprawiedliwą Wśród Narodów Świata”, która – nie zważając na okoliczności – zaangażowała się w ratowanie dzieciaków z warszawskiego getta. Wynosiła je z zamkniętej dzielnicy, w której Niemcy ścisnęli Żydów. Zmieniała imiona i nazwiska, znajdowała nowe domy. Prawdziwą tożsamość każdego z nich skrywała w słoikach i zakopywała. W sumie uratowała… około 2500 dzieci. Nigdy nie uważała się za bohaterkę. A jednak. Bohaterką była.
Za sprawą dwóch scenarzystów – to Jean-David Morvan i Séverine Tréfouël- Irena Sendlerowa stała się bohaterką komiksu. Nie zdecydowali się oni na biografię przedstawianą chronologicznie. We wszystkich tomach stosują przeskoki w czasie, wracają do scen z czasów wojny we wspomnieniach, przywołują je w rozmowach. Tak też jest w zamykającym cały cykl tomie piątym. „Życie po” zaczyna się w roku 1983, kiedy Irena Sendlerowa przyjeżdża do Jerozolimy, do Jad Waszem, by – w osiemnaście lat po otrzymaniu tytułu Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata – wreszcie zasadzić tu swoje drzewko oliwne. Znów towarzyszą jej znane z poprzednich tomów Astar z córką Yefefią. Zaraz jednak fabuła wraca do czasów wojny, gdy Irena wspomina szpitale polowe, nazistowskich prześladowców, transporty z więźniami do Treblinki – jak ten, którym odjeżdża Janusz Korczak ze swoimi wychowankami.
Ale opowiada też o czasach powojennych i współczesności. Jedno z jej wspomnień dotyczy dzieciaków z Auschiwitz-Birkenau, które trafiają do niej już po wojnie. Dotyczy traum, jakie siedzą w nich i podejmowanych prób terapii, by choć trochę wyzbyły się ich z głów (mają w tym pomagać nie słowa, ale rysunki). Bardziej współczesne wątki z kolei poświęcone są np. rozmowie z Markiem Halterem – Żydem, którego rodzina przeżyła okupację uciekając do Rosji. Tytuł „Życie po” ma więc przynajmniej dwa znaczenia. Pierwsze to nowe życie dzieciaków z getta. Drugie – Ireny w nowej, PRL-owskiej rzeczywistości. Rzeczywistości, w której też ona ma odrobinę szczęścia…
Rysujący serię David Evrard (i wspierający go kolorysta Walter) zaskoczyli mnie tym razem kilkoma symbolicznymi scenami. Duchy przodków pojawiające się na komiksowych planszach są już znanym, wzruszającym motywem. Ale w tomie piątym są też kolejne, szczypiące za serce sceny. To np. wychodzące spod ziemi, z zakopanych ze słoików dzieciaki, które rozpoczynają nowe życie. W niezwykle emocjonalny sposób przedstawiona jest też ostatnia droga dzieciaków Janusza Korczaka. Transport do Treblinki nie zatrzymuje się w obozie, ale „odlatuje” w kierunku świecącej na niebie Gwiazdy Dawida…
Seria „Irena” jest biografią niebanalną. Opowieść o takiej osobie jak Irena Sendlerowa można było bowiem sprowadzić do pełnej patosu, prostej opowieści rysunkowej, zilustrowanej pseudorealistyczną kreską. Tymczasem zespołowi autorskiemu udało się stworzyć taką trochę narysowaną baśń. Historię, w którą nie do końca chce się wierzyć. Trudno bowiem uwierzyć w to, co Irena Sendlerowa ze swoimi przyjaciółmi zrobiła. Choć sama powtarzała, że mogła uczynić jeszcze więcej…
Andrzej „Mamoń” Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
24.05.2020, 18:33 |