POSZUKIWACZE ZAGINIONEGO MANUSKRYPTU
Nieco średniowiecza należy wymieszać z religią. Dołożyć wątki Antychrysta, a w fabułę wprowadzić nutkę tajemnicy. To przepis na sukces, jakim okazała się czteroodcinkowa seria „Trzeci Testament”. Właśnie została przypomniana w jednym, grubym tomie.
Początek XIV wieku. Na poszukiwania tytułowego manuskryptu wyrusza Konrad Reinhard Marek, hrabia Marburga – „ostatni potomek rodu Marka, którego Piotr nazywał synem”. Wyklęty przez społeczność kościelną, uznawany za tego, który zaprzedał duszę szatanowi. „Trzeci Testament” przez wieki skrywany był w opactwie Veynes. Teraz tropy do niego prowadzą przez Francję, Pireneje, Toledo, Pragę, Gdańsk czy Szkocję, aż po mroźne miejsca na dalekiej północy Europy. W wędrówce tej Konradowi towarzyszy Elisabeth z Elsenoru - córka jego dawnego przyjaciela. Dziewczyna, która prowadzi nas przez historię. Spełnia bowiem rolę narratorki spisującej wspomnienia związane z odkrywaniem tajemnic manuskryptu, który „ma położyć kres herezjom, fałszywym prorokom i wymyślonym religiom”.
Historia wymyślona przez Xaviera Dorisona jest mocno osadzona w średniowiecznych realiach. Akcja dzieje się w klasztorach, wśród zakonnych braci. W kościelnych społecznościach rządzących się własnymi prawami, pośród Świętej Inkwizycji i zakonu Templariuszy. W bibliotekach zapełnionych przepisywanymi ręcznie księgami i manuskryptami, w atmosferze gorącej wiary. Jednocześnie z majaczącą w tle skrytą w szkatule księgą, jaką od Boga miał otrzymać Juliusz z Samarii. Skrywaną przed całym światem, będącą niczym węzeł gordyjski, który zapowie ponowne przyjście Chrystusa i objawioną Apokalipsę.
W praktyce – choć ilość nawiązań do Biblii i historii na pierwszy rzut oka może nieco przytłaczać - Dorison (przy pisaniu scenariusza wspierał go rysownik Alex Alice) stworzył znakomitą opowieść… przygodową. Dość powiedzieć, że rozwiązywanie zagadek (odczytywanie zakodowanych wiadomości), poszukiwanie kolejnych, zapomnianych miejsc (zalanych bibliotek, klasztorów schowanych w górskich odludziach), ucieczki i przechytrzanie wrogów ma w sobie coś z atmosfery… Indiany Jonesa! Skojarzenie takie nasuwa się z racji tempa prowadzenia fabuły oraz „przeskoków” z miejsca na miejsce. Rysujący Alex Alice z kolei całość okrasił realistycznymi rysunkami, gdzie piękne krajobrazy przeplatają się z historycznymi wnętrzami (katedry, kościółki, domy) oraz barwnymi kostiumami osadzonymi w epoce średniowiecza.
Andrzej Kłopotowski
„Trzeci Testament” pozostawia furtkę, by serię kontynuować. Na razie wydany pierwotnie na zachodzie w latach 1997-2003 komiks doczekał się prequela – serii „Trzeci Testament – Juliusz”. Jej recenzję można znaleźć TUTAJ
autor recenzji:
Mamoń
04.10.2020, 21:02 |