CYTRUSOWY KONIEC
Kolejna seria od Waneko dobiegła końca. Tym razem jest nią „Citrus”, romans yuri, który był z nam obecny przez dziesięć tomików. Zanim jednak zastąpią go kolejne, zapowiedziane już serie, możemy cieszyć się wielkim finałem całej opowieści. a jest to finał taki, jak cała ta seria: mokry od łez, poprowadzony zgodnie ze schematem i satysfakcjonujący tych, którym podobała się cała ta seria.
Dawne zobowiązania, które Mei trzymała dotąd w sekrecie, zmusiły ją do rozstania się z Yuzu. Ta, chociaż kocha siostrę, nie zamierza jej się przeciwstawiać. Ale wkrótce za sprawą znajomych zaczyna zmieniać zdanie. Pytanie jednak czy odmiana losy jest możliwa? Co tak naprawdę chciałaby osiągnąć Mei? I czy miłość zwycięży?
To już ostatni tom, więc nadeszła pora podsumowania nie tylko jego, ale całej tej serii w ogóle. A zatem przypomnijmy sobie czym jest dzieło Saburouty i czym się je je. W skrócie rzecz ujmując „Citrus” to manga, która wygląda jak typowe, dziejące się w szkole shoujo. Bohaterka, dziewczyna, z którą w ten czy inny sposób mogą identyfikować się czytelniczki, marzenia o miłości, licealne problemy, szukanie swojego miejsca w świecie, a w końcu także skomplikowane – i, oczywiście, z tomu na tom komplikujące się coraz bardziej – miłosne relacje. Są też szkolne problemy, bo bez nich nie może być mowy, są przyjaźnie, jest wiele codziennych spraw, jak np. wakacje czy kłopoty rodzinne itd. itd.
Co więcej można o „Citrusie” powiedzieć? Że jest lekki i emocjonalny, jest czasem zabawny, czasem uroczy, czasem przewidywalny. Właściwie na minus od początku zaliczam jeden zasadniczy fakt: że jak na mój gust jest momentami tutaj zbyt łzawo, ale tak to już w tego typu dziełach bywa i zapewne fanki nie poczytają tego w sposób, w jaki odbieram to ja. Tym bardziej, że całość jest dość sympatyczna, dobrze napisana i czyta się ją bardzo lekko i szybko. Nie ważne, że to wszystko już było, a bohaterowie skrojeni są prosto, skoro zabawa jest naprawdę dobra.
Jeśli chodzi o szatę graficzną, „Citrus” jest mangą, jak wszelkie dziewczyńskie mangi, narysowaną w sposób lekki, prosty i pozbawiony nadmiaru czerni. Jednocześnie Saburouta odrzuca typowe dla shoujo uproszczenia, więc jej ilustracje są szczegółowe, mają w sobie zaskakująco dużo realizmu, a często używane rastry dodają im charakteru i klimatu. Wszystko to, łącznie z fabułą, składa się na mangę wartą poznania, jeśli lubicie yuri. Może specyficzną, bo opowiadającą o miłości, która połączyła dwie przyrodnie siostry, ale poza tym to seria, jak wszystkie inne jej podobne, więc każdy fan znajdzie tutaj coś dla siebie.
|
autor recenzji:
wkp
11.09.2020, 06:39 |