autor recenzji:
MonimePL
29.07.2022, 09:01 |
CIĄŻA. CIENIE I BLASKI
Ważny kawałek swojego życia pokazuje w autobiograficznym komiksie Lucy Kinsley. Album zatytułowany „Dziewięć miesięcy czułego chaosu” poświęca oczywiście ciąży. Ale czasowo wychodzi też przed i poza ten czas.
Ten album „jest wypadkową mojej skromnej wiedzy oraz tego, czego nauczyłam się w trakcie” – pisze autorka we wprowadzeniu do komiksu. Komiksu, który nie jest słodką laurką o pucołowatych bobasach, urokach bycia w stanie błogosławionym, pięknych chwilach oczekiwania na syna i bezbolesnych porodach. To komiks, który odczarowuje ciążę. Przełamuje ciążowe tabu. Planszami autorka pokazuje to, o czym wiele kobiet / par milczy, próbując przejść do porządku dziennego. Jak np. nad nieudanymi próbami poczęcia czy poronieniami. A to przecież część życia. Życia, które okazuje się być czymś, czego wielu doświadczało, tylko nie mówi zanim ktoś inny nie zacznie. Po prostu temat tabu.
Lucy też jest po dwóch poronieniach i dodatkowo po laparoskopowym zabiegu na macicy. Ostatnie chwile jej ciąży dodatkowo zamieniają się w koszmar ze względu na zlekceważenie przez lekarzy objawów eklampsji (rzucawki ciążowej), jakie dawał jej organizm. Mimo tego w komiksie mówi o tym otwartym tekstem. Nie owija w bawełnę, nie udaje, nie ukrywa sekretów. Chce mówić i o ciążowych blaskach, i o cieniach dziewięciu miesięcy. Dlatego woli dmuchać na zimne i – po nieudanych próbach – nie cieszyć się zbyt wcześnie i nie rozgłaszać naokoło dobrej nowiny. Dlatego nie pokazuje się publicznie, albo chowa zaokrąglający się brzuch. Jednocześnie wraz z kolejnymi tygodniami i trymestrami rozprawia się z ciążowymi mitami. Tymi wszelakimi przesądami przekazywanymi z pokolenia na pokolenie – jak nie podnoś rąk nie przechodź koło cmentarza, nie pij gorącego lub zimnego, nie patrz na księżyc itd.
Historia Lucy Kinsley i jej męża Johna przeplatana jest z faktami dotyczącymi nauki. Na planszach można więc dostrzec takie osoby jak nazywanego „ojcem ginekologii” – choć w rzeczywistości poddał w trakcie swych „badań” torturom setki niewolnic - J. Mariona Simsa, patronkę haftujących ciężarówek Charlotte Brontё, członków rodziny Chamberlenów, którzy wynaleźli kleszcze położnicze czy Iana Donalda, który wprowadził do badań ultrasonograf. Można też odnaleźć fragmenty poświęcone edukacji seksualnej czy leczeniu bezpłodności.
„Dziewięć miesięcy czułego chaosu” jest próbą przeprowadzenia czytelniczek przez ciążę. Chociaż nie tylko czytelniczek. Komiks powinni też przeczytać ich partnerzy, którzy zostaną ojcami. Jest i śmieszno, i straszno. Ale to przecież cała prawda…
Komiks Lucy Kinsley jest kolejną tego typu publikacją na polskim rynku. Pierwsza była tworząca pod pseudonimem „Endo” Agata Nowicka z albumikiem „Projekt: Człowiek” (Kultura Gniewu 2006). Kolejny album ciążowy to „Ciemna strona księżyca” Olgi Wróbel (Centrala 2012). Teraz - za sprawą wydawnictwa Marginesy - dostajemy kolejny komiks będący opisem dziewięciu miesięcy chaosu. Chaosu, który jest początkiem czegoś zupełnie nowego…
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
mamoń
06.09.2020, 18:21 |