|   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Wielkie Archiwum Komiksu

RECENZJA WYBRANEJ POZYCJI

244
Asteriks. Złoty menhir [2020]
Nie masz tej pozycji?!
KUP JĄ W
KOMIKSIARNIA
za 20,69 zł!
tytuł:
Asteriks. Złoty menhir
rodzaj pozycji:
scenariusz:
rysunki:
format wydania:
21,5 x 28,9 cm
rodzaj papieru:
offsetowy
rodzaj oprawy:
miękka
rodzaj druku:
kolor
liczba stron:
48
wydawca polski / rok wydania:
Egmont 2020
wydawca oryginału:
cena:
22,99 zł
podziel się recenzją:
recenzje do pozycji [2]:
KONKURS PIEŚNI GALIJSKICH

Najnowszy „Asteriks” na polskim rynku to rzecz, którą trudno uznać za nową, bo jej pierwotna wersja pochodzi z roku 1967. Albumu nie da się też nazwać mianem komiksu, bo to kolejna w dorobku i autorów, i serii ilustrowana książeczka, która została wydana w formacie, do jakiego przyzwyczaiły nas komiksy z tej serii. Ale nie ma to najmniejszego znaczenia, bo jak każda z poprzednich publikacji o dzielnych Galach, tak i ta absolutnie warta jest poznania.

Galijscy bardowie przygotowują się do nie lada wyzwania: ma się bowiem odbić konkurs pieśni. Głowna nagroda w nim to tytułowy Złoty Menhir. Oczywiście Kakofoniks zamierza podjąć się tego wyzwania, ale Rzymianie zamierzają śledzić go nawet, jeśli mieliby w trakcie ogłuchnąć. Dlatego też naszego barda pilnować mają Asteriks i Obeliks. Ale czy będą w stanie wypełnić zadanie? I co czeka na nich w trakcie tego wyzwania?

Twórcy „Asteriksa” niemal od samego początku stawiali na podbijanie swoją serią różnych mediów. Zaczęło się to w roku 1965, cztery lata po wydaniu pierwszej przygody dzielnych Galów, kiedy to Goscinny napisał krótki tekst wyjaśniający jak Obeliks wpadł do kociołka. Rzecz z ilustracjami Uderzo pojawiła się na łamach magazynu „Pilote”, a dopiero lata potem wydano ją jako pełnoprawny album pt. „Jak Obeliks wpadł do kociołka druida, kiedy był mały”. W roku 1976 zaś obaj autorzy przygotowali film „Dwanaście prac Astriksa”, nakręcony na podstawie całkiem nowej fabuły, która nigdy nie doczekała się wersji komiksowej – i ten scenariusz, w formie ilustrowanej książki, także został wypuszczony na rynek wydawniczy. Potem powstał jeszcze jeden tego typu twór – „Tajemnica magicznego wywaru”, ale było to już dzieło innych twórców.

W międzyczasie jednak, w roku 1967 Goscinny napisał słuchowisko „Złoty Menhir”. Rzecz została nagrana na płyty, do których dołączono książeczki z rysunkami Uderzo. Problem w tym, że potem pozycja ta stała się niemożliwa do odnalezienia. Uderzo jednak chciał, by rzecz pojawiła się w formie albumu i wreszcie mamy okazję przeczytać całość w formie pasującej do wszystkich innych wydanych dotąd tomów. Ale, jak wspominałem, nie zmienia to faktu, że mamy tu do czynienia z kolejną udaną częścią niezapomnianej sagi.

Największym plusem albumu jest nie to, że raz jeszcze możemy czytać o naszych bohaterach, ale że znów – choć autor od lat nie żyje – całość napisał Goscinny. Jego humor, akcja, zabawne dialogi, satyra i tym podobne elementy sprawiają, że „Złoty menhir” czyta się wyśmienicie. Ma swój klimat, bawi, poucza i zapewnia świetną rozrywkę czytelnikom w każdym wieku. Na dodatek rzecz jest jak zawsze świetnie narysowana i ładnie wydana.

Miłośnikom „Asteriksa” polecać nie muszę, sięgną w ciemno. Przeciwników nie będę przekonywał – bo zresztą chyba seria ta swoich przeciwników nie posiada. A całej reszcie… Cóż, jeśli nie znacie serii, a macie ochotę na dobrą opowieść rozrywkową, poznajcie. Warto.
autor recenzji:
wkp
25.11.2020, 06:49

KAKOFONIKS MISTRZEM GALII

Tekst „Złoty menhir” to wyśmienity materiał na kolejny album komiksowy z serii „Asterix”. Ukazuje się jednak jako ilustrowana historyjka. Podobna do wydanych wcześniej ilustrowanych książeczek „Jak Obelix wpadł do kociołka druida kiedy był mały” czy „Dwanaście prac Asterixa”. Jest to „aż” historyjka i „tylko” historyjka.

Pierwotnie - w 1967 roku - była to przygoda wydana jako… słuchowisko na płycie gramofonowej z dołączoną do niej ilustrowaną książeczką. Tekst „Złotego menhiru” wyszedł spod ręki Rene Goscinnego. Rysunki to sprawka Alberta Uderzo. Całość liczyła raptem dziewięć stroniczek. Wydanie A.D. 2020 zostało odkurzone, zremasterowane, zdigitalizowane, przekomponowane i złożone w pełnoprawny albumik objętością dorównujący tradycyjnym Asterixom.

Nie powiem. Pomysł na fabułę jest oryginalny. Kakofonix – bard, któremu na ucho nadepnął słoń – postanawia udowodnić, że kto jak kto, ale galijscy wieśniacy (od słowa „wioska” - w pozytywnym tego słowa znaczeniu) to na muzyce się nie znają. Swój artyzm chce pokazać na festiwalu bardów o „Złoty menhir” odbywający się w lesie Karnuckim. Ci sami wieśniacy (w pozytywnym znaczeniu tego słowa) wiedząc, że to samobójstwo, wysyłają z nim Asterixa i Obelixa. Ci, gdy zajdzie taka potrzeba - a wiadomo że zajdzie – staną w obronie Kakofonixa, na którego niczym gromy jasnego nieba posypie się gniew słuchaczy. Rzecz jasna z historyjce nie brakuje potyczek słownych i bójek już prawdziwych. Nie brakuje żartów (zgadnijcie kto pękatym bukłakiem?) oraz Rzymian z obozu Delirium, którzy – nie zdając sobie sprawy – ściągają na siebie nieszczęście w postaci bardowskiego szlagieru. A leci on tak: „Menhir mną tąpnął / mocno tak, że dusza ma / madame, jak ptak do klatki / swej wróciła”...

Fabuła rozpisana została przez Goscinnego na role, tak też jest podana. Czyta się więc najnowszego Asterixa jak teatralną komedię. Dopełnieniem są pojedyncze obrazki Uderzo. I nie można o nich powiedzieć złego słowa, prócz stwierdzania faktu, że jest ich po prostu mało. W trakcie lektury można próbować sobie wizualizować poszczególne sceny kadrami z innych komiksów - bo przecież część z nich jest powtarzalna. I właśnie wizualizując je sobie pomyślałem, że wydanie „Złotego menhiru” w formie, w jakiej dostajemy go, jest krzywdzące.

Scenariusz Goscinnego mógł śmiało posłużyć duetowi Jean-Yves Ferri (scenariusz) i Didier Conrad (rysunki) do stworzenia kolejnego komiksu. Może nie byłby to pełnowymiarowy album, ale po połączeniu z reprodukcjami oryginalnej książeczki sprzed lat odpowiednia objętość zostałaby już osiągnięta. Mielibyśmy wtedy „Złoty menhir” w wersji „2 w 1”. Takie wydanie z pewnością bardziej ucieszyłoby asterixomaniaków. A tak – mamy książeczkę z dobrą fabułą i garścią obrazków Uderzo. „Aż” książeczkę i „tylko” książeczkę.

Andrzej Kłopotowski

autor recenzji:
Mamoń
22.11.2020, 14:21

RECENZENCI

BroosLi
[7]
Charles Monroe
[17]
Chudi_X
[3]
Dariusz Cybulski
[442]
Edward Weaver
[2]
Joan_Johnson
[1]
Mamoń
[1092]
McAgnes
[1]
Modli
[1]
MonimePL
[146]
Percival
[2]
Ronin
[3]
Warlock
[4]
wkp
[2379]
KOMIKSY, MANGI, CZASOPISMA, KSIĄŻKI, ARTBOOKI, FIGURKI, GADŻETY I INNE
Komiksiarnia
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Przypominamy, iż do czasu uzupełnienia bazy danych nowej wersji strony informacje o starszych pozycjach znajdziecie na łamach poprzedniej wersji witryny:
Old WAK!
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu | Strona działa od 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock | Stan odwiedzin: 5045903
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Start witryny: 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock
Stan odwiedzin: 5045903