UPADEK OZNACZA POCZĄTEK
W przypadku Berlina słowo „upadek” kojarzy się jednoznacznie. Z upadkiem Muru Berlińskiego. Dziś jednak będzie o innym upadku. Choć jego efekt również oznacza początek nowego życia. Nie w skali globalnej, jak miało to miejsce w roku 1989, ale w skali jednostki na pewno. Ta jednostką jest Noel. Bohater komiksu „Upadek” Mikaela Rossa.
Upadek dotyczy jej matki. Pewnego dnia Noel znajduje ją zakrwawioną na podłodze łazienki. Niestety, wprowadzenie jej w stan śpiączki farmakologicznej sprawia, że chłopak musi opuścić rodzinny Berlin i przenieść się do niewielkiej wsi Neuerkerode (leży w Dolnej Saksonii, raptem 15 kilometrów na południowy-wschód od Brunszwiku), gdzie działa ośrodek dla osób z niepełnosprawnością umysłową. Bo Noel jest osobą z niepełnosprawnością umysłową. Mimo ponad dwóch dekad na ziemskim padole potrzebuje stałej opieki. Podobnie jak inni pensjonariusze tego niezwykłego miejsca. Miejsca, które naprawdę istnieje. I to od 1868 roku kiedy założyli je pastor Gustaw Stutzer, doktor Oswald Berkhan i córka bankiera Luise Löbbecke. Komiks „Upadek” został wydany z… okazji 150. rocznicy stworzenia Neuerkerode!
Ale nie jest to album stworzony, by opowiadać o historii, o specjalistach, napchany faktami i datami. To komiks, w którym historia obyczajowa łączy się z tragedią, ale jednocześnie przepełniona jest humorem. To komiks odczarowujący myślenie i o osobach upośledzonych, i o miejscach gdzie spędzają czas. O tym, że Mikael Ross wspiął się na wyżyny niech świadczy fakt, że w 2018 roku został wyróżniony stypendium przyznanym przez Komisję Kultury i Europy senatu berlińskiego, zaś w 2020 roku „Upadek” zgarnął nagrodę „Max und Morotz” dla najlepszego komiksu niemieckiego.
Bohaterowie Rossa to postacie, dla których wzorem byli mieszkańcy tego niezwykłego miejsca. Noel - fan AC/DC – przez kompanów nazywany jest „Kuleczką”. Po stracie matki liczy, że jego miłość odwzajemni Penelope. Ale do niego z kolei coś czuje Alice. Z niesmakiem przygląda się temu Valentin. Maniak porządku, pilnowania godzin (wieczerza o 18 to rzecz święta; nie sposób jej przeoczyć…) i dat. Na kartach pojawia się też starsza pani Irma pamiętająca mroczne czasy, gdy Neuerkerode musiało zmagać się z rządami faszystów oraz pracujący na miejscu, próbujący spinać wszystko do kupy Robert. Choć o tego typu osobach trudno mówić, że pracują; to ludzie z pasją, poświęcający się całym serce idei. Pokazanie ich wszystich w jednym miejscu, w jednym czasie pozwala uchwycić charaktery, z jakimi mamy do czynienia. Każdy z bohaterów ma swoje widzenie świata. Każdy ma swoje odczucia, swoje spostrzeżenia. Ale i swoje fobie, obawy i troski. Są niczym dzieci w ciałach dorosłych osób.
Pod tym kątem komiks „Upadek” można porównać z pokazywanym niedawno w polskiej telewizorni programem „Down on the Road. Zespół w trasie”. Dziennikarz i podróżnik Przemysław Kossakowski próbował odczarować sposób patrzenia przez znaczną część polskiego społeczeństwa na osoby z zespołem Downa. Tak samo Ross. Niejako odczarowuje miejsca jak Neuerkerode. I chwała ekipie z tej wioski za to, co robią, ale też chwała Rossowi za to, że pokazał to miejsce przez pryzmat komiksowych kadrów. Że pokazał „Dziwaków” (to tytuł jednego rozdziałów) jako osoby normalnie żyjące na tyle, na ile pozwala im w tym choroba.
A jednocześnie Ross kreuje opowieść w sposób godny klasyków (chyba można już o nich tak mówić?) francuskiej awangardy komiksowej. Noel z pelerynce – przecież nie jest zwykłym bohaterem, ale superbohaterem – wygląda trochę jak Super Pan Owoc z komiksu Nicolasa De Crecy’ego. Graficznie zaś całość kojarzy się z planszami nie tylko jego, ale też Joanna Sfara czy Christophe Blaina.
Czy potrzebujecie lepszej rekomendacji?
Andrzej Kłopotowski
P.S. Jeszcze jedno. Kojarzycie "Przygody Stasia i Złej Nogi"? Może w "Upadku" nie jest aż tak abstrakcyjnie, ale też się dzieje...
autor recenzji:
Mamoń
14.10.2020, 23:42 |