ASTRONOMIA MIŁOŚCI
Chociaż tytuł może wskazywać, że mamy do czynienia z kolejną jednotomówką spod szyldu szeroko pojmowanej fantastyki – zapewne tak, jak ostatnio, bardziej obyczajową, niż kroczącą w kierunku SF – w rzeczywistości „Syriusz pośród chmur” to romantyczna opowieść typu szkolne życie. Lekka, sympatyczna, przesycona emocjami… Czyli dokładnie taka, jakiej oczekują miłośnicy tego typu komiksów.
Hinoce nie jest po drodze ani ze szkolnym życiem, ani tym bardziej w kontaktach miedzy ludzkich. Po kolejnej zmianie placówki edukacji (siódmej już z kolei) dziewczyna nie zamierza za bardzo wikłać się w relacje międzyludzkie. Zapisuje się nawet do upadającego kółka astronomicznego, gdzie liczy na ciszę i spokój, ale niestety. Ani opiekun, ani reszta członków nie zamierza tak tego zostawić. I jest tam też on, Yuuki, chłopak, który potrafi zmobilizować każdego. I przy okazji chłopak, do którego Hinoka zaczyna coś czuć…
Jak widzicie po powyższym opisie, mamy tu do czynienia z typową opowieścią o szkolnej miłości. Kolejną obyczajową historią dziejącą się w świecie uczniów, gdzie rodzą się uczucia. Może i typową, może i nie przełamującą schematu, do jakiego przyzwyczaił nas gatunek, ale kogo to tak naprawdę interesuje? Miłośnicy tego typu opowieści (celowo unikam tu słowa romans, bo kreślenie to kojarzy się z tandetą, kiczem i łzawymi porażkami literackimi, a „Syriusz” taki nie jest) nie będą zawiedzeni, bo dostaną to, czego chcą, co lubią w formie, jaka naprawdę dobrze się sprawdza.
„Syriusz pośród chmur” to prosta, życiowa opowieść, pełna codziennych spraw i pozbawiona niemal akcji. Bo nie o akcje tu chodzi, a rozmowy, poznawanie bohaterów tak, jak poznają się oni sami, odkrywanie ich normalnych, zwyczajnych spraw i obserwowanie, jak rodzi się miłość. Dostajemy przy tym kilka ujmujących scen związanych z gwiazdami, a całość okazuje się lekka, prosta i sympatyczna. Nie wymagająca od czytelnika zbyt wielkiego zaangażowania, ale pozwalająca mu dobrze się bawić w towarzystwie bohaterów.
Graficznie „Syriusz” jest taki, jak jego treść: prosty, ale sympatyczny. Jak na shoujo przystało, tomik został narysowany w sposób dość prosty, z unikaniem czerni za to z solidną dawką wielkich oczu, trzymania się za ręce i spacerowania przez kolejne strony. Ma to swój urok, jak zawsze w przypadku szojek i wpada w oko.
Miłośnicy gatunku będą więc zadowoleni. Może wręcz poczują niedosyt, że to tylko jendotomówka, a nie seria. Ale o to właśnie chodzi.
|
autor recenzji:
wkp
13.11.2020, 06:55 |