FINAŁOWY EPIZOD GRY OTOME
Pierwsze dwa tomy serii „Odrodzona jako czarny charakter w grze otome” nie kupiły mnie jakoś szczególnie. Czytało się je bez bólu, ale nie śmieszyły mnie tak, jak na to liczyłem i nie powaliły na kolana. Trzeci jednak okazał się sporym pozytywnym zaskoczeniem, wszystko dzięki nowemu złemu i ciekawemu wątkowi z nim związanemu. I równie dobry jest też czwarty, który dostarcza kolejnej porcji dobrej zabawy w szalonym świecie fantasy.
Catarina stara się przetrwać w grze otome i zjednać sobie ludzi, ale ostatnio nastąpiły na nią tajemnicze, bezpodstawne ataki, które niemal zrujnowały jej starania. Teraz dziewczyna, z pomocą przyjaciół, musi skonfrontować się z Siriusem – odpowiedzialnym za wszystko chłopakiem władającym czarną magią. Ale to wcale nie największy problem. Oto bowiem zbliża się ceremonia ukończenia szkoły. Niby nic takiego, ale w świecie gry to wydarzenie ma jedno znaczenie: jest finałowym epizodem, a od tego zależy wszystko. Czy Catarina skończy dobrze, czy źle? I kto zostanie ukochanym Marii? Nikt nie spodziewa się tego, co nadciąga…
Fabuła tej serii jest prosta: główna bohaterka umiera, odradza się jednak jako bohaterka gry – cóż tytuł mówi wszystko – i stara się w niej odnaleźć. Myk jest jednak taki, że gra to romantyczne fantasy, a ona jest główną złą, której losy nigdy nie kończą się dobrze. Dlatego postanowiła działać i zjednać sobie otoczenie, ale nie jest łatwo. Problem z tym, że z czasem udaje jej się to aż za dobrze, co też może stanowić problem, bo przez to, że lubi ją coraz więcej ludzi, wiele związków nie dochodzi do skutku, a to musi mieć swoje konsekwencje. Do tej pory jednak wiedziała, jak sobie radzić, a teraz wkroczyła na ścieżkę gry, której za życia nie przeszła.
Efekt jak zawsze jest komiczny, ale tez i bardziej mroczny. Akcja jest tu konkretna, tempo nie jest szybkie, ale nie jest także zbyt powolne. Żarty za to stały się lepsze niż w pierwszych dwóch częściach i zachowują poziom z poprzedniego tomiku, a wpadki bohaterki, która momentami wydaje się być pozbawiona choćby grama intelektu, mają swój urok. Dzięki temu tomik pochłania się lekko, szybko i przyjemnie.
Do tego mamy udaną szatę graficzną, prostą, ale sympatyczną i ładne wydanie. Ale seria ma też swój minus: w każdym tomiku czeka na nas bonusowe opowiadanie, w którym bohaterka śni wszelkie wariacje na temat gry. Mogło by to być ciekawe, ale całość napisana została językiem tak prostym, że aż prostackim – typowym dla light noveli, a za to właśnie tego typu opowieści nie lubię.
To jednak tylko drobiazg, wspomniany na marginesie (fakt, że za każdym razem miałem o tym napisać i zapominałem, mówi sam za siebie). Cała reszta natomiast to dobra zabawa. Tak dla fanów komedii romantycznych, jak i zabawnych opowieści fantasy.
|
autor recenzji:
wkp
03.02.2021, 06:59 |