Pierwsza, tytułowa przygoda przenosi nas na zimną Antarktydę. Trochę skorelowało się to ze styczniową pogodą za oknem. To w antarktycznej bazie Kaczor Donald i Daisy wpadają na pomysł, by sprzedawać ciepłe, wełniane czapki w Kaczogrodzie. Wszystko zaczęło się jednak od Kaczego Obserwatorium Astronomicznego i pewnego znudzonego ale cwanego obserwatora, jej pracownika. Wpada on na wzmiankę, że na Antarktydzie spadł nietypowy, bo pokryty złotem meteoryt. Szybko znajduje pogrążonego w depresji, bezrobotnego Donalda i proponuje mu niesamowitą umowę o pracę. Jednak Daisy wietrzy podstęp, co, jak w końcu się okazuje, jest prawdą. Na szczęście mieszkające na Antarktydzie pingwiny okazują się być bardzo przyjazne kaczkom!
Mnie, nieco starszego czytelnika, szczególnie zaciekawiły dwa komiksy. Pierwszym był 24-stronicowy Świat na opak, drugim zaś Mgławica szczęścia. W obydwu pojawia się Goguś, kaczor z niesamowitym fartem. Choć w pierwszym z tu wymienionych komiksów jest tylko pobocznym bohaterem, stanowi pierwszy znak, że coś jest nie tak. Świat na opak opowiada bowiem historię, gdzie wszystko jest odwrotne do normalnie wyglądającego życia w Kaczogrodzie: Goguś ma pecha, Sknerus chce zrobić wszystko, by pozbyć się kasy, a Bracia B wrobić Sknerusa w jej posiadanie! W tym wszystkim jest zupełnie zdezorientowany Donald.
Mgławica szczęścia tym razem mianuje Gogusia jako głównego bohatera. Okazuje się, że jego niesamowity fart może być skutecznym środkiem na odzyskanie przez jedną z dalekich planet mgławicy zapewniającej jej mieszkańcom szczęście. Wiecznie szczęśliwi kosmici nie potrafią działać już bez fuksa. Jednak czy na takiej pozbawionej szczęścia planecie Goguś nie straci i swojego farta?
|
autor recenzji:
MonimePL
27.07.2022, 14:38 |
ZIMA, KACZKI I PRZYGODY
Najnowszy tom serii „Gigant Poleca” pojawił się właśnie na polskim rynku. Przyjemnie zimowa okładka dobrze wpasowuje się w klimat panujący za oknem i daje nadzieję na porcję sezonowej rozrywki wśród śniegów. I chociaż w środku komiksy dziejące się w zimnej scenerii ograniczone zostały tylko do jednego, a obok niego nie brak nawet historii dziejących się w bardziej tropikalnych regionach, zabawa i tak jest bardzo przyjemna.
Główna opowieść tego tomu traktuje o wyprawie Donalda i Daisy na Antarktydę w poszukiwaniu meteorytu. Ale nie mają pojęcia, że mogą wkrótce paść ofiarą oszustwa. Ale na tym nie koniec! Potem poznajemy losy Mikiego osadzone w realiach XIX wiecznej Wenecji, w kolejnej historii do akcji wkroczy Netoperek, a jeszcze później przeniesiemy się do szesnastego wieku, by odkryć kolejną przygodę Kwantomasa – złodzieja dżentelmena. Niedługo potem Goguś staje się świadkiem katastrofy UFO, Dziobas wpada na pomysł napisania… biografii, a Minnie zostanie porwana! A to tylko część tego, co dzieje się na stronach tomu…
Jako dziecko byłem wielkim fanem magazynu „Kaczor Donald” i komiksów w ogóle. Z wiekiem co prawda niewiele się to zmieniło, ale cóż poradzić. Nic więc dziwnego, że kiedy w 1997 Egmont powrócił do zarzuconej kilka lat wcześniej idei „Gigantów” – 250-stronicowych tomów, mniejszych formatem, ale w bardzo dobrej cenie oferujących same komiksy – byłem zachwycony i kupowałem kolejne części przez wiele długich lat. Potem, skupiony na innych wydatkach i zainteresowaniach, musiałem odpuścić inwestowanie w „Donalda” i „Giganty”, ale w ostatnich latach wróciłem do nich i z mniejszą lub większą regularnością przybywa mi kolejnych tomów na półkach.
Dlaczego wciąż sięgam po te komiksy, chociaż na rynku jest masa kultowych, wybitnych dzieł i świetnych serii dla czytelników w każdym wieku i o każdym możliwym guście? Powodów jest kilka. Jednym z nich jest to, że komiksy Disneya, choć skierowane do dzieci, zawsze trzymają dobry poziom, bawiąc, pouczając i dostarczając rozrywki, która ma szansę spodobać się starszym przez wzgląd na bogate nawiązania do kultury i popkultury. Drugim na pewno jest fakt, że mamy tu dużo komiksów (zawsze jest to 250 stron samych opowieści graficznych) w świetnej cenie. Poza tym we mnie budzi wiele sentymentów, a przy okazji jest naprawdę ciekawe.
Dużo przygód, dużo lekkości, dużo humoru… Wszystko to składa się na proste, ale ujmujące opowieści, gdzie zdarzyć może się wszystko. Co ważne w tym tomie dostajemy drugi komiks o Netoperku, jaki kiedykolwiek ukazał się po polsku – a losy tego bohatera przez lata były w naszym kraju omijane, więc warto ten fakt docenić. Wszystko to składa się na kolejny naprawdę dobry tom, wart polecenia nie tylko młodym odbiorcom. Szkoda jedynie, że nad Wisłą pominięto „Giganta” z ostatnią częścią „Sagi o Donaldzie”, na którą czekałem, ale cóż, może kiedyś się jej doczekamy. A póki co cieszmy się z „W krainie pingwinów”, bo trzyma poziom i serwuje solidną porcję konkretnej rozrywki dla całej rodziny.
|
autor recenzji:
wkp
02.02.2021, 15:52 |