ROZDZIAŁ DODATKOWY
Po lekturze poprzedniego tomiku można było dojść do wniosku, że to już koniec. Bohaterka rozwiązała swoje problemy, odnalazła swoje miejsce, przeszła do końca grę, w której się odrodziła … Jednak na ostatnich stronach tomiku zapowiedziany został ciąg dalszy. Ciąg dalszy, który teraz następuje i trzyma poziom, do jakiego przyzwyczaiła nas seria.
Główna bohaterka umarła i odrodziła się w grze otome, jako Catarina, jej czarny charakter, który za każdym razem kończy źle – albo jako trup, albo wygnaniec. Znając jednak przebieg różnych scenariuszy gry, starała się zmienić swój los i… udało jej się to! Zmieniła wszystko, Maria nie związała się z nikim, każdy za to stał się przyjacielem Catariny. Wielki finał? Happy end? Tak się wydawało, ale do czasu. Oto bowiem ukazuje się kontynuacja gry, w której utkwiła nasza bohaterka. Co to będzie oznaczało dla niej? I jak skończą się jej losy?
Czytając ten tom przypomniałem sobie o innej serii od Waneko. Mowa o „Orange”, doskonałej pod względem emocji i wzruszeń serii romantycznej, która zakończyła się dość szybko, a po jakimś czasie powróciła z dodatkowym tomem. Tomem na początku nieplanowanym – to różni ją od „Odrodzonej…” – ale jednak. Tu podobieństwa się kończą, ale że „Orange” to jedna z moich ulubionych mang, musiałem wtrącić tę dygresję.
Wracając jednak do interesującej nas serii, trzeba powiedzieć, że dobrze się stało iż mamy ciąg dalszy. Co prawda zakończenie głównego wątku, które obserwowaliśmy w poprzednim tomie, było oczywiste od samego początku, niemniej dostarczyło dobrej rozrywki. Za to dorzucenie tego tomiku z perspektywy samej fabuły było dość nieoczywiste i takie podejście do tematu cieszy. Nie chcę Wam zbyt wiele zdradzać, co dzieje się na jego stronach, bo ode tego jest w końcu sama manga, ale wystarczy bym powiedział, że wszystko to, co było w poprzednich odsłonach serii, znajduje się i w tej, bo fanom nic więcej nie trzeba.
A co mamy? Humor, przygody, akcję… ale także przeniesienie schematów szkolnego życia na łamy opowieści fantasy. Odświeżą to gatunek? Nie, ale jest miłym akcentem dla tych, którzy cenią sobie takie opowieści. Do tego mamy udaną szatę graficzną i ładne wydanie. Standard i dla mang, i dla wydawcy, ale wart zauważenia. Kto zatem lubi podobne historie, śmiało może sięgnąć. „Odrodzona” to przyjemna, lekka komedia, którą czyta się szybko i przyjemnie. Może nie parska się przy niej śmiechem, ale trudno nie bawić się dobrze.
|
autor recenzji:
wkp
09.03.2021, 06:47 |