NIEZMORDOWANY JAK WEZYR
Jest szczodry, dobry, uprzejmy, szczery, odważny, cierpliwy, wstrzemięźliwy, skromny i uczciwy. O kim mowa? O Iznogudzie!
Jak to? Ten szuja, szubrawiec, oszust, cwaniak, zakała, obibok i mąciwoda jest szczodry, dobry, uprzejmy, szczery, odważny, cierpliwy, wstrzemięźliwy, skromny i uczciwy? W rzeczy samej. Czyżby wiec w Bagdadzie coś się zmieniło? Uspokajam. Niewiele. Wielki wezyr Iznogud – wspierany przez swego zausznika Pali Bebeha - wciąż chce zostać kalifem miejsce dobrego kalifa Haruna Arachida. Wciąż też wymyśla coraz to nowsze sposoby, by swój niecny plan w końcu zrealizować.
Dokładniej wymyśla je Rene Goscinny. Wydawać by się mogło ile można pisać w kółko o tym samym? Okazuje się, że można. I to bez przynudzania. Warunkiem sukcesu jest, że za treść odpowiada Goscinny właśnie. Bo choć w najnowszym, wydanym po polsku tomie cyklu mamy zebrane już albumy od dziewiątego do dwunastego („Iznoguda” dostajemy w czteropakach) Goscinnemu ciągle nie brakuje nowych, szalonych pomysłów, które podpowiada wezyrowi. Mamy więc próby pozbycia się kalifa m.in. „na grę w klasy”, „na pułapko-tapczan”, „na tureckie puzzle”, „na magiczny kalendarz”, „na malowaną muszlę”, „na magiczne minarety” czy „na paraliżujący śpiew syreny”. To oczywiście tylko hasła, za którymi kryją się spiski, niecne układy, zakupy tajemniczych przedmiotów u szemranych typów a nawet odrobina magii.
Bagdad jest kolejną płaszczyzną, na której Goscinny się sprawdza - obok Dzikiego Zachodu, gdzie dzieje się „Lucky Luke” oraz Galii w czasach rzymskich, w której osadzony jest „Asterix”. Podobnie jak w tamtych seriach umiejscowienie geograficzne jest okazją nie tylko do pokazania dnia codziennego na Bliskim Wschodzie, ale też źródłem wielu dowcipów i żartobliwych sytuacji. Scenerię Bagdadu i jego bliższych okolic buduje z kadrów Jean Tabary – kolejny z wielkich współpracowników Goscinnego. Tabary parokrotnie nawet pojawia się na komiksowych planszach. Zresztą nie tylko on jest niezwykłym gościem. Autorzy parokrotnie puszczają oko do czytelnika wkręcając w fabułę bohaterów innych komiksów rynku frankofońskiego. Nawiązują też do sytuacji w swoim kraju. Protestujący na ulicach Bagdadu czy czytelnicy domagający się, by Iznogud spełnił w końcu swe marzenie to przecież bezpośrednie nawiązania do gorących lat 60. oraz 70., kiedy Iznogud święcił tryumfy.
Nie udałoby się oddać specyficznej atmosfery komiksu bez tłumacza na język polski. Marek Puszczewicz, by pokazać specyficzny humor Goscinnego, by zaakcentować zróżnicowane etniczne Bliskiego Wschodu, wykorzystuje polską różnorodność. Stąd obecna w dymkach np. staropolszczyzna czy ślonska godka. Z Polski XXI wieku z kolei przeniesione są szyldy sklepów. Pojawiają się produkty Made In China czy bohaterowie wywodzący z naszego kręgu handlowego. Jeśli pojawia się jubiler, to jest to Yablonex, jeśli sprzedawca mebli, to z sieci Al-Gatha. A jest tego więcej!
Na koniec pozostaje jeszcze jedna kwestia do wyjaśnienia. Skoro Iznogud nie zmienił się ani ciut-ciut, skąd więc słowa, że „jest szczodry, dobry, uprzejmy, szczery, odważny, cierpliwy, wstrzemięźliwy, skromny i uczciwy”? To tylko opinia na jego temat padająca w najnowszym komiksie z jego przygodami. Jakże odmienna od powszechnego postrzegania, z jakim spotyka się na co dzień. I chyba tyle na dziś, w temacie najnowszego „Iznoguda”. A teraz – cytując autorów – „siusiu, paciorek i spać”.
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
24.04.2021, 21:25 |