HIP HOP BEZ TAJEMNIC
Czwarta odsłona komiksowego serialu o dziejach hip hopu. Ed Piskor pokazuje w niej cóż działo się z gatunkiem w latach 1984 i 1985.
A hip hop dalej był na fali wznoszącej. Z jednej strony na scenie ciągle obecne są gwiazdy już znane – jak Africa Bambaataa, nagrywający duety z Jamesem Brownem czy… Johnym Rottenem z Sex Pistols. Z drugiej na scenie wciąż objawiają się kolejni, dziś uznani za klasyków. To np. Dr Dre. To np. Ice T. To też Bestie Boys. Ale też Salt’N’Peppa czy Will Smith. To złote płyty dla m.in. Run DMC za „King of Rock”.
To rozgłośnia radiowa K.Day AM 1580 z Los Angeles nadająca przez całą dobę wyłącznie hip hop. To kolejne wytwórnie wydające krążki. Ale to też czas, kiedy powstają filmy – jak „Breakin”, „Beat Street” czy wreszcie „Krush Grove” – hollywoodzka wersja początków Run DMC, Fat Boys oraz Russela Simmonsa, zwanego hiphopowym potentatem. Wreszcie to czas, kiedy gatunkiem interesują się BBC i „Wall Street Journal”, przeznaczając miejsce na „oswojenie” hip hopu.
Ale Piskor nie zapomina też o ciemnej stronie rapu. Nie zapomina o stylistyce gangsta - w komiksie reprezentuje ją Schoolly D., handlu dragami, zamieszaniu z ACDC albo „przycinaniu” na kasie. Nie można zapominać, że dla jednym hip hop to styl życia. Dla innych okazja do zbicia interesu. Komiks Piskora to też okazja, bo prześledzić kolejne mody, kolejne stylizacje – weźmy ciuchy i fryzury – ale też rozwój technologii i techniki scenicznej. Nie ma za to w komiksie odniesień do tego, co dzieje się na świecie. Ale w sumie… Hiphopowcy „siedzą” przecież we własnym światku, nie zawracając sobie d**y tym, czym żyją wielkie mocarstwa i władcy globu.
„Hip Hop Genealogia 1984-85” to jak na razie ostatnia odsłona serii. Autor zatrzymał się z tworzeniem dziejów gatunku, choć zapowiadał przynajmniej sześć tomów genealogii. Ale nie oznacza to, że Piskora szybko w Polsce nie zobaczymy. O nie. Jeszcze będzie o nim głośno! I to nie tylko wśród fanów hip hopu. Na jesień zapowiedziano już jego kolejny album. Również spod znaku komiksowej genealogii. Tym razem będą to dzieje… marvelowskiej ekipy znanej spod szyldu X-Men!
Znając skrupulatność Piskora, będzie to odjazdowa zabawa, tym razem ze zmutowanymi trykociarzami w rolach głównych. W przypadku wielu czytelników będzie to pierwsze zetknięcie z tym autorem. W moim przypadku – jeden z nielicznych tegorocznych Marveli na komiksowej półce. Z kolei wszyscy czytelnicy hiphopowej genealogii będą mogli mieć satysfakcję, by przecierającym oczy ze zdumienia na widok dokonań autora powiedzieć: „Piskor? Jest zajebisty! Znam nie od dziś!”
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
03.05.2021, 14:12 |