CHRISTA BYŁBY Z NICH DUMNY
Mówiąc krótko - wstydu znowu nie ma. Scenarzystę Macieja Kura i rysownika Sławomira Kiełbusa - wspieranego przez kolorystę Piotra Bednarczyka - można już śmiało nazywać godnymi następcami Janusza Christy. Ich "Kajko i Kokosz" nawiązuje do dokonań mistrza, ale jednocześnie bohaterowie zostali przez nich lekko "stuningowani", by mogli dotrzeć do nowych odbiorców.
W najnowszym albumie - "Zaćmienie o zmierzchu" - Maciej Kur drwi sobie ze spraw sercowych. Zakochuje się Wojmił - brat Mirmiła, który przybywa do Mirmiłowa, by ten wyprawił mu huczne weselisko. Ale zakochuje się też... Hegemon. Okazuje sie, że nawet on ma czułe serce, w którym jest miejsce na wybrankę! Pech jednak chciał, że zakochuje się w tej samej pannie co i Wojmił. W pięknej Zmierzchnicy. Ale i strasznej babce, która trzęsie wszystkimi i wszystkim. Podłej zołzie, która ma tylko jeden cel - zdobyć legendarne serce Rozmiła, przodka naszego Mirmiła. Serce, które ma wskazać ukryty gdzieś skarb... Chyba nie muszę dodawać, że Kajko i Kokosz muszą ruszyć, by zapobiec katastrofie. Po drodze natykając się na Zbójcerzy, odkrywając zaginiony gród czy też prowokując bójkę z samym Łamignatem.
Kur nie odchodzi daleko od patentów, jakie przez lata stosował Janusz Christa. Mamy więc i magiczną miksturę ciotki Jagi, mamy liczne nawiązania do sytuacji ze starych albumów - stare byki wychowane na Chriście odnajdą je bez problemu. Ale nie są one na tyle hermetyczne, że ci, którzy nie są christomaniakami pogubią się. Podobnie z bohaterami drugoplanowymi. W "Zaćmieniu..." mamy bohaterów, którzy pojawiali się już wcześniej, a okazją ku temu są zaproszenia rozsyłane na wesele Wojmiła. Ale są też nowe patenty. Kur wybija na pierwszy plan bohaterki. Tak było w "Królewskiej Konnej", gdzie fabułę ciągnęła Salwa. Tak jest też w "Zaćmieniu o zmierzchu", gdzie mamy ową Zmierzchnicę (czy tylko ja mam wrażenie, że to damski odpowiednik "Wróżbity" z jednego z albumów serii Asterix?).
KIełbus - na co zwracają uwagę niemal wszyscy - nieco zmienił wizerunki Kajka i Kokosza. Ja określiłem to sobie "stuningowaniem" bohaterów. Nie są to jednak bohaterowie na tyle przekształceni, by w jakichś sposób gryźli się z oryginałami Christy. Tę różnicę niweluje świetna robota kolorysty Piotra Bednarczyka, który "wszedł" w paletę mistrza. Oczywiście Kiełbus mógł wejść 1:1 w buty Christy, wzorem nowych autorów "Asterixa" podrabiających rysunki Uderzo. Tylko czy o to w kontynuacji chodzić powinno? Czy może jednak autorzy powinni zachować coś ze swego stylu?
"Zaćmienie o zmierzchu" jest czwartym już albumem z Kajkiem i Kokoszem wydanym pod szyldem "Nowe przygody", ale dopiero drugim stworzonym w całości przez wspomniane trio autorskie (dwa pierwsze były składakami z nowelek). Widać, że Kur, Kiełbus i Bednarczyk w świecie Christy czują się naprawdę dobrze. Dlatego też cieszy, że udało znaleźć się autorów, którzy są w stanie tchnąć w kultowych bohaterów nowe życie.
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
25.06.2021, 14:07 |