KAŻDY JEST PRZYBYSZEM
Oto wzruszająca opowieść o tych, którzy wyruszają w podróż w nieznane po to, by znaleźć pracę. Znaleźć miejsce, gdzieś w zupełnie nieznanym świecie, które odmieni los. Oto opowieść o rozłące, o niepewności, o tęsknocie, ale i o nadziei na lepsze jutro. Oto „Przybysz”. Komiks autorstwa Shauna Tana. Zapomniałem o jeszcze jednym „oto”. Oto małe dzieło sztuki.
Tak, dzieło sztuki. Nie sposób obok niego przejść z obojętnością. „Przybysz” to ponad sto plansz bez ani jednego słowa. Bo do opowiadania takich historii słowa są niepotrzebne. Wystarczą rysunki, którymi – w przypadku praca Shauna Tana – można się jedynie zachwycać. Realistyczne. Wyglądają jak zdjęcia w sepii (świetne plansze pokazujące mieszkańców nowego świata, zbudowane z obrazków niczym z witryny fotograficznego atelier). Składające się w dynamiczny, filmowy obraz. Z wszystkimi filmowymi zabiegami. Kadrowaniem. Najazdami kamery. Raz przeciągnięciem akcji (na przykład dwie plansze, na których oglądamy jedynie chmury czy dwie inne tylko z tym samym kwiatkiem), raz jej zdynamizowaniem poprzez dwuplanszowe, gigantyczne kadry.
„Przybysz” jest historią o emigrantach. Niezależnie od tego, czy zarobkowych, czy pchniętych w drogę z racji konfliktów zbrojnych, próbujących szczęścia w miejscu, gdzie wszystko jest odrealnione. Jest nowe. Język, ludzie, zwyczaje nawet zwierzaki. Gdzie początkiem nowego życia są badania, stempelki, kartoteki i te wszelkie papierki, które wypełnić trzeba wchodząc do nowego świata. Świata, gdzie ważne są wspomnienia, gdzie ważna jest nadzieja na ponowne zobaczenie rodziny i rozpoczęcie z nią nowego życia w nowym miejscu, gdy już wszystko się nieco ułoży.
Shaun Tan, by jeszcze bardziej odrealnić nowy świat, stworzył miejsce gdzie stare łączy się z nowym. Gdzie obok miejsc niczym z zakurzonych fotografii pojawiają się najróżniejsze wynalazki ułatwiające życie (jak np. balonowa winda transportująca bohatera do nowego miejsca, gdy już przechodzi całą procedurę rejestracji czy wielkie szafki wydające jedzenie). Gdzie nowe miasto staje się coraz bardziej futurystyczne. Odrealnia się, wpadając w klimaty znane z filmów doby ekspresjonizmu.
Jest wreszcie „Przybysz” komiksem, dzięki któremu pokochaliśmy twórczość Shauna Tana. To właśnie od tej książki w 2009 roku Kultura Gniewu zaczęła przybliżać nam dokonania tego australijskiego artysty. A że wciąż pojawiają się nowi czytelnicy chcący poznać dzieje przybysza z okładki nich świadczy fakt, że komiks właśnie doczekał się… czwartego już wydania. Znając życie na długo nie zagości na księgarskich półkach. Dlatego kto nie zna, kto przegapił poprzednie edycje, niech nie zwleka z nabywaniem.
I żeby za parę tygodni nie było, że nie ostrzegałem!
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
28.05.2021, 14:56 |