KŁOPOTY TO JEJ SPECJALNOŚĆ
W Armadzie wcale nie znalazła się z własnej woli. Szybko jednak stała się jedną z jej głównych agentek specjalnych. Poznajcie Navis. Bohaterkę serii… „Armada”. Tak po prostu.
Dziewczynę, która wkręcona zostaje w tajemniczą strukturę wszelakiego rodzaju jednostek kosmicznych składających się na gigantyczny konwój przemierzający wszechświat. Po trasie Armada poszukuje intrygujących planet zamieszkałych przez niebanalne postaci (jak właśnie Navis), ale też rozwiązuje doraźne problemy jakie zachodzą na poszczególnych globach. A że plnety te są zróżnicowane po względem postępu technologicznego, oprawy wizualnej i zamieszkujących społeczności, autorzy mogą sobie kleić cykl, w którym skorzystają z dobrze znanych patentów i schematów, pisząc jednocześnie zupełnie nową historię.
W serii pisanej przez Jeana-Davida Morvana (znany jest u nas z serii „Irena” czy „Zaya”) może wydarzyć się wszystko. Możemy dostać romans, niemalże współczesną opowieść rewolucyjną czy historię w świecie przypominającym średniowiecze. Nic bowiem nie blokuje Morvana. Każda planeta, na którą przerzuca fabułę do odrębny byt, ze swoimi mieszkańcami i swoimi zasadami. Navis – i ewentualnie jej towarzysze – to tylko gość wskakujący z misją w daną rzeczywistość i wyskakujący po jej zakończeniu. Stały, techniczny klimat mają tylko chwile, gdy bohaterka znajduje się akurat na Armadzie - wtedy też za towarzysza ma żółtego „psiaka” Snivela.
To akurat dobrze robi serii. Dzięki temu "Armada" nie kostnieje, nie osadza się w jednej krainie, która mogłaby przy większej liczbie albumów stać się nużąca. A tak – Morvan zawsze może wykreować sobie kolejny, świeżutki świat. Chociaż to też nie jest nowy zabieg w komiksie frankofońskim. Podobnie skonstruowana jest przecież seria „Valerian”… Można więc rzec, że Navis to poniekąd Valerian w spódnicy.
Przeskoki w czasie i przestrzeni pozwalają rozwinąć skrzydła rysownikowi. Philippe Buchet musi co album wykreować nowe postacie, nowe miejsca, nowe realia. I tak np. otwierający cykl album „Ogień i popiół” to mieszanka ziemi plemiennej z kosmiczną technologią. W „Kolekcjonerze” mamy już kosmos pełną gębą. Ale „W trybach rewolucji” to realistyczny, mroczny album w duchu Paryża roku 1968. „Talizman demonów” -całościowa kreacja fantasy. A to dopiero początek spotkań z Navis. Dziewczyną, którą warto poznać.
O ile jeszcze jej nie znacie. Navis zawitała bowiem do Polski już ze dwie dekady temu, kiedy epizod z jej perypetiami zaprezentowano w magazynie „Świat Komiksu”. Chwilę później „Armada” zaczęła ukazywać się w wersji albumowej. Do dziś ukazało się już dwadzieścia tomów serii. Ale, że wiele z nich jest już niedostępnych Egmont zdecydował się na reedycję w twardo okładkowych czteropakach. Pierwszy z nich już jest na rynku. Kolejny – w zapowiedziach.
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
05.10.2021, 22:21 |