WYPADEK, ZŁE DUCHY I KONKURENCJA
We wrześniu nietypowo pojawiły się na polskim rynku dwa tomy „Jujutsu Kaisen”. Pierwszy z nich, zerowy, omówiłem już wcześniej, teraz nadeszła pora zająć się drugim z nich, a trzecim w kolejności. I cóż można w tym miejscu rzec, jak nie to, że trzyma poziom poprzedników i jeśli przypadły Wam one do gustu, nie pożałujecie sięgnięcia po ten tomik.
Yuuji Itadori to nastolatek, jakich wielu, ale nie do końca. Jest bowiem coś, co wyróżnia go na tle kolegów, a dokładniej nienaturalna siła fizyczna, która sprawia, że szkolne kluby sportowe pragnęłyby zobaczyć go w swoich szeregach. On jednak woli zajmować się… okultyzmem. Nie wie jednak, jak bardzo zmieni to jego życie. A wszystko przez przeklęty przedmiot, który członkowie klubu okultystycznego zdobywają i postanawiają pozbawić pieczęci…
Tak zaczęła się ta seria, a teraz Itadori dalej trenuje. I trafia na miejsce ataku złego ducha, który doprowadził do wypadku samochodowego?. Co go tam czeka?
„Jujutsu Kaisen” to seria, którą od początku porównuję do innej jej podobnej, „Chainsawmana”. Jego zaś niezmiennie porównuję i porównywać będę do „Kiseijū. Tak czy inaczej, z tej trójki najsłabiej wypada właśnie „Jujutsu”. Co nie znaczy, ze wypada źle, po prostu w moim wieku i z moim doświadczeniem z horrorami w najróżniejszej formie (a także mangami typu shounen, o tym nie można przecież zapomnieć) mam już nieco większe oczekiwania. Nie zmienia tego jednak faktu, ze nadal nieźle się bawię i chętnie sięgam po ten tytuł. Dlaczego?
Cóż, „Jujutsu”, choć oryginalnością nie grzeszy, jest serią lekką, prostą i przyjemną w odbiorze. Dynamiczną przy tym i opartą na sprawdzonych schematach gatunkowych: czyli krótko mówiąc wymyślnych technikach, których nazw i skutków uczyć mogą się nastoletni czytelnicy, jak młodzież mojego pokolenia uczyła się technik z „Dragon Balla”, a także kibicować bohaterom w kolejnych wymianach ciosów i pokonywaniu wrogów. Poza tym jest tu też ten sprawdzony schemat z dobrym bohaterem zmagającym się z demonem czy złą mocą zaklętą w jego ciele – pamiętamy to z masy opowieści, też tak klasycznych jak „Naruto” czy wciąż wydawane „Ao no Exorcist”.
Jak wielu czytelników, wychowałem się na tych schematach i je lubię, dlatego chętnie do nich wracam. Poza tym w „Jujutsu” lubię też szatę graficzną. Ta przypomina co prawda mocno „Chainsawmana” i jego niechlujność, ale bez tamtego uroku, niemniej nadal ma w sobie coś ciekawego, nastrojowego i przyjemnego dla oka.
Ot niezła, współczesna manga łącząca lekkiego bitewniaka z grozą i dark fantasy. Skierowana głównie do nastolatków, ale wcale nie tylko do nich. Komu podobają się takie klimaty, będzie zadowolony.
|
autor recenzji:
wkp
23.09.2021, 06:43 |