ISOLA QUEST
„Isola” to tytuł dość typowy dla współczesnego komiksu. Oparty na sprawdzonych metodach, z szatą graficzną, w której więcej jest komputerowych sztuczek, niż klasycznego artyzmu, może na pierwszy rzut oka nie zachwyca szczególnie, ale po bliższym poznaniu okazuje się całkiem niezłą serią. Nie odkrywczą ani szczególnie zaskakującą, ale całkiem przyjemną.
Dla królowej Olwyn i kapitana Rooka nadszedł ciężki czas. Zboczyli z kursu, nie mają zapasów, a szansa na przełamanie klątwy, którą rzucono na tę pierwszą, wydaje się odległa jak nigdy – może nawet nieosiągalna. Ale to dopiero początek! Dy pojawiają się nowe zagrożenia, a sekrety z przeszłości wychodzą na jaw, zdarzyć może się wszystko!
„Isola” to opowieść będą połączeniem europejskiej i mangowej stylistyki przeniesionych na grunt amerykańskiego komiksu. Nie jest to zaskakujący miks, z mangi w USA czerpie się od przełomu lat 70. i 80. XX wieku, kiedy to tacy twórcy jak Frank Miller zaczęli rozpowszechniać swoją miłość do japońskich opowieści graficznych (tak powstała np. Elektra czy cykl „Sin City”), a po nich artyści pokroju Stana Sakaiego dosłownie kopiowali mangowe schematy w swoich dziełach. Potem powstawały całe linie wydawnicze inspirowane komiksami z Kraju Kwitnącej Wiśni (choćby marvelowskie „Tsunami”), a wreszcie także i takie tytuły, jak „Monstressa” – fabularnie bardzo europejska, choć może bez finezji komiksów fantasy ze Starego Kontynentu, za to zachwycająca graficznie swoim mangowym oddaniem detali.
„Isola” nie jest więc niczym oryginalnym, tym bardziej, że mniej korzysta z inspiracji dziełami z Japonii czy Europy. Nie jest też tak dobra, jak wiele wymienionych przeze mnie tytułów. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy tu do czynienia z całkiem udanym tworem fantastyczno-przygodowym. Na tyle udanym, że doczekał się nominacji do nagrody Eisnera. Ale nawet bez tego wyróżnienia, „Isola” jest warta poznania, pod warunkiem, że lubicie taki schemat. Bo to dzieło gatunkowe, skierowane do miłośników baśni, fantasy i przygód, pełne akcji, ale nie przesadnie szybkiej, pewnego sielskiego niemal klimatu połączonego z niezwykłościami i tradycyjną fabułą. Nie ma tu nudy, zabawa momentami przypomina nieco infantylne kino lat 80., chociaż nie w sobie aż tyle uroku, a rozrywka jest całkiem udana.
Jeśli chodzi o rysunki, jednych one kupią swoją kolorową estetyką, innych odrzucą. Jest tu sporo klimatu i uroku, jest też dużo prostoty i specyficznego designu, który nie każdemu wpadnie w oko, jednak – trzeba to przyznać – do „Isoli” pasuje. I tak w skrócie można podsumować ten tom, jak i serię. nie każdego kupi, jednak miłośnicy gatunku znajdą tu coś dla siebie. A że to opowieść kierowana głównie do nich, cel został osiągnięty.
|
autor recenzji:
wkp
05.10.2021, 06:35 |