CZARNE MYŚLI ZABARWIONE NA RÓŻOWO
Tony Sandoval przesuwa granicę. "Mrok w różu" to komiks, w którym z miłosnymi harcami idzie parę kroków dalej niż w swoich dotychczasowych pracach.
Do tej pory w komiksach Sandoval zazwyczaj mówił "stop" - wpuszczając do akcji potwory - przy namietnych pocałunkach. "Mrok w różu" to już wyższy level. Potwory wychodzą przy scenach seksu. Czający się w ciele Glorii różowy wąż jest niczym złota rybka mówiąca, że zdradzi jej kolejny sekret, gdy ta osiągnie orgazm. A że od lat nurtuje ją kwestia zaginionego ojca, skwapliwie korzysta z okazji, by zbliżyć się do prawdy - że tak to - delikatnie rzecz biorąc - ujmę. I pod wzgledem falliczności - dosłownej i w przenośni - to sandovalowy przełom. Sam komiks wydawca reklamował jako porno. Nikt nie powinien być więc zaskoczony kilkoma scenami.
Reszta nie zmienia się już tak radykalnie. Dalej mamy piękne dziewczyny - Glorię i Angie. Dalej mamy nieśmiałych chłopaków. Dalej mamy też "unoszącą" się nad planszami muzykę oraz depresyjny nastrów. No i wreszcie dalej mamy "tak piękne okoliczności przyrody". No i mrok. Pod postacią węży i tajemniczego demona pojawiającego się na lokalnej plaży. Wszystkie te elementy stanowią składowe scenariuszowej układanki złożonej przez Sandovala.
"Mrok w różu" nie zaskakuje pod względem rysunkowym. Sandoval przyzwyczaił nas już do swoich demonicznych akwarelek. W tym względzie nic się nie zmienia. Najnowszy album to znów pokaz kunsztu meksykańskiego artysty. I w sumie "Mrok w różu" to komiks dla tych, którzy Sandovala już dobrze znają. Fani komiksowych pornoli i dosłownych erotyków raczej powinni poszukać sobie czegoś innego do pooglądania.
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
14.10.2021, 16:49 |