A CO TAM - PANIE - U TROLLI?
Im dalej w trolli las, tym trudniej wymyślać następne fabuły. Christophe Arleston sięga więc po sekretne bronie. Są nimi m.in. święty Mikołaj oraz Nicolas Sarkozy.
A to już piąty, gruby tom, w którym główne role grają trolle z wioski Falomp w świecie Troy. Dzielna brygada na czele której stoi Tetram ze swą kochaną Picipelą. Brygada, którą tworzą też piękna Waha (uważa, że ma tylko mały problem - brakuje jej trollego owłosienia), uparty budowniczy domów Profi oraz rozbrykane maluchy: Gnompom i Tyneth. No po prostu kochane trolle, które żyją swoim rytmem, wcinają ludzinę, a gdy trzeba ruszą na koniec świata, by ratować ziomali.
Ale jak napisałem - im dalej w las, tym scenarzysta, który trolle wkręca w niecodzienne zdarzenia musi się coraz bardziej nagłówkować. W najnowszym tomie - dostajemy w nim albumy od siedemnastego do dwudziestego - stawia na politykę (wiadomo, każda rozmowa kiedyś na politykę musi zejść), święta (polski wydawca lepiej nie mógł trafić), zamianę ciał (bo przecież wszyscy ludzcy mieszkańcy Troy mają jakąś zdolność; muszą tylko ją odkryć, czasami przez zupełny przypadek) oraz - jak by to określono w "Kole Fortuny" - zwyczaje i tradycję czyli w tym wypadku wchodziny do nowej chaty.
Przy tym bazuje w większości na dobrze znanych już żartach (chociaż w tym odcinku do jedzenia dochodzi jeszcze feralne w skutkach pierdzenie), motywach wędrówki czy wizyty w pobliskim mieście. W tym tomie pojawia się jednak kilku niespodziewanych gości. No bo kto w świecie Troy spodziewałby się świętego Mikołaja? Albo Nicolasa Sarkozy'ego - a dokładniej kolesia z jego twarzą? Czy Johna Jonaha Jamesona - redaktora "Daily Bugle" z serii o Spidermanie? Ha! A jednak!
Zamieszczone w tomie odcinki "Ludzica mimo woli", "Depresja trolla", "Prezenty! Prezenty!" oraz "Spadek dla Wahy" to dalej mistrzowski popis rysownika Jeana-Louisa Mouriera, który w świecie trolli czuje się niczym ryba w wodzie (wodzie... hm). Mimo wszystko jednak fabularnie komiksy te co bardziej wymagających mogą już nieco nużyć. Pierwsze "Trolle z Troy" były bowiem alternatywą dla innych serii z tego świata - jak "Lanfeust z Troy", "Lanfeust w kosmosie" czy "Odyseja Lanfeusta". Teraz, przy nastym albumie już nieco spowszedniały. Z drugiej strony - jak w każdej dłuższej serii - zaliczają one górki i dołki. I nie ma siły, by oparły się temu nawet trolle.
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
05.12.2021, 23:10 |