KOMEDIA AROMATYCZNA
Podobno smaku i zapachu nie da się przekazać za pomocą słów czy obrazów, ale jak udowodnili nam mistrzowie literatury, komiksy czy filmu, nie jest to do końca prawda. Mangi też nieraz pokazały nam, jak mistrzowsko potrafią przekazać smak czy aromat potrawa, że wspomnę choćby o „Kulinarnych pojedynkach”. A czy aromatem atakuje nas najnowsza seria mangowa na polskim rynku, „Zapach miłości”. Po części tak, nie do końca, ale przecież nie o to twórcom chodziło. A o co? O dobrą komedię aroma… romantyczną i dokładnie to oferują nam w tym tomiku.
Firma Liliadrop produkuje kosmetyki. Coś do zrobienia make upu, coś do kąpieli… Kobiety to uwielbiają, marka cieszy się powodzeniem… A w firmie pracuje Asako, która ma problem ze swoim zapachami i tym, jak się poci. Wiecznie nosi więc ze sobą dezodorant, ale czy to wystarczy? Wszystko zaczyna zmieniać się pewnego dnia, gdy Natori z Działu Rozwoju Produktów… obwąchuje ją! Czyżby śmierdziała? Nic bardziej mylnego, mężczyzn uważa, że jej zapach jest oszałamiający i zamierza się nim inspirować przy tworzeniu nowego mydła. Zaczyna się więc codzienne obwąchiwanie kobiety i… Właśnie, jaki będzie tego skutek?
Wiele jest dzieł o zapachu kobiety i cóż się dziwić – chyba każdy wie, że jest o czym tworzyć. Aromatami płci pięknej zachwycali się mistrzowie pióra, szczególnie ci, którzy, poruszając się w ramach literatury wyższej czy wysokiej, jednocześnie nigdy nie stronili od erotyki i zachwytu kobietami jako takimi. Pisali o tym tacy giganci, jak John Irving czy Philip Roth, pisali też bardziej popowi artyści, ale to Patrick Süskind w swoim „Pachnidle” napisał największy pean na cześć woni kobiecego ciała. A potem Tom Tykwer znakomicie przeniósł temat na filmową taśmę. Obaj udowodnili, że za pomocą słów i obrazów da się sprawić, że odbiorca poczuje to, co chcą by poczuł. I że zostanie to w jego pamięci na długo.
Manga „Zapach miłości”, mimo podobieństw tematycznych – w obu przypadkach chodzi o stworzenie zapachu inspirowanego aromatem kobiety – do tematu podchodzi nieco inaczej. Kintetsu Yamada koncentruje się nie na przekazywaniu woni, chociaż mimo wszystko to robi, a na zapewnieniu nam uroczej komedii romantycznej. Lubię ten gatunek, pod warunkiem, że nie serwuje mi dennych, obrażający inteligencję opowieści – a to zdarza się coraz rzadziej – a „Zapach miłości” zapewnił mi porcja naprawdę przyjemnych doznań.
Jest tu lekkość, jest humor, jest też nuta erotyzmu, bo jak tu może jej nie być, gdy opowieść traktuje o obwąchiwaniu kobiety, prawda? Ale jest też urok, niezła akcja i sympatyczny klimat. Do tego mamy znakomite rysunki, proste, ale nie przesadnie, miłe dla oka, dobrze pasujące do treści i, jak zwykle, uwodzące nas świetną mimiką.
W skrócie, komedia romantyczna warta polecenia. Głównie dla miłośników gatunku, ale o to właśnie chodziło. Jeśli do nich należycie, sięgajcie w ciemno!
|
autor recenzji:
wkp
10.11.2021, 06:38 |