W POSZUKIWANIU NAJSILNIEJSZEGO Z WIATRÓW
Niby to przygodowa historyjka o chłopcu, który chce tylko odnaleźć najsilniejszy wiatr, by jego dziadek mógł wyruszyć w swoją ostatnią podróż. Pełno w niej jednak życiowych mądrości, które młody czytelnik powinien wziąć sobie do serca.
Dziadek i wnuczek. Nie ma lepszego duetu. Ci z komiksu „Chłopiec z gór” byli towarzyszami wypraw, pochłaniaczami przygód i zdobywcami kolejnych życiowych bagaży. Do chwili, gdy dziadek tymże właśnie bagażem poczuł się – dosłownie i w przenośni – nieco przytoczony. Dosłownie, bo już nie ten wiek. W przenośni, bo na rysunkach jego plecy dźwigają solidne góry. Pałeczkę przejmuje więc wnuczek i sam rusza, by odnaleźć wspomniany przeze mnie w tytule najsilniejszy wiatr. Jego samotna wędrówka, spotkania i rozmowy sprawiają, że sam zaczyna patrzeć na świat. A wymiany zdań z napotkanymi postaciami – to osadzone na mocnych korzeniach drzewo, toczące się kamienie i silny koziorożec – przypominają nieco wędrówkę Małego Księcia z książki Antoine’a de Saint-Exupery’ego.
Poszukiwanie wiatru szybko zamienia się na doświadczanie nowego. Wystarczy założyć plecak, spakować do niego trochę ciepłych rzeczy i kraciasty śpiwór, by zacząć własną przygodę. Zacząć rozumieć czym są własne korzenie, czym jest samotność czy też w czym tkwi siła przyjaźni. Poszukiwanie wiatru staje się pretekstem, by otwierać się na podróże, na nowe. By poznawać świat, nie zaś bazować na stereotypach. Staje się początkiem budowania własnych gór. Zdobywania własnego bagażu życiowego.
„Chłopiec z gór” to komiks, który napisała Severine Gauthier. I jest w nim mnóstwo wrażliwości. Ale tę wrażliwość z fabuły trzeba było przenieść jeszcze na plansze. I zrobiła to Amelie Flechais (artystka znana jest już w Polsce z „Czerwonego wilczątka”). Namalowała komiks pełen i ciepła, i strachu przed nieznanym. Nieznanym, które rządzi się swoimi prawami, zasadami, ale nie jest takie straszne, jak je malują. Kamienie są więc sympatycznymi stworkami, koziorożec miłym stworzeniem, które – będąc w opresji – można chwycić za rogi a i wiatr da się polubić. No i nie można zapomnieć o pogodnym dziadku z wyrastającymi z niego górami…
Komiks Severine Gauthier i Amelie Flechais to kolejna propozycja przygotowana przez Kulturę Gniewu z myślą o młodszym odbiorcy. To też kolejna publikacja spod znaku „Krótkich Gatek” pokazująca, że młodemu odbiorcy komiks/książkę na trudne tematy – by wspomnieć „Jestem życie” i „Jestem śmierć”, „Jane, lis i ja” czy „Podróż” - można a wręcz trzeba podsuwać. Po to, by zaczął budować własne góry.
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
11.12.2021, 22:15 |