CO NOSY WIDZIAŁY?
Kim są komentatorzy rzeczywistości, którą widzimy na planszach komiksu "Sniff"? To pierwsze pytanie jakie nasuwa się po pierwszych stronach lektury. Kiedy już uzmysłowimy sobie, że narratorami są... nosy "wchodzimy" w tę zabawę zaproponowaną przez duet Fulvio Risuleo / Antonio Pronostico. Choć historia wcale nie jest zabawną.
"Sniff" to filmowa historia końca związku. Wypad na narty ma być kolejną próbą uzdrowienia na relacji. Początkowo tak też się dzieje. Jednak kiedy na horyzoncie - między nim a nią - pojawia się jeszcze ta druga, coś się kończy. Ale też coś zaczyna. Jeden związek się rozpada, drugi rodzi. Banalne. Jak w wielu filmach, książkach czy komiksach na ten temat. W przypadku "Sniff" ten banał rozbija narracja. Prowadzona nie zza kadrów, ale na kadrach. Nie przez bohaterów, ale przez nosy bohaterów. Chociaż... Może to nosy są bohaterami, a postacie służą jedynie temu, by je przytrzymywać? Przecież historia rozpadu związku to też historia rozpadu związku dwóch nosów, które doświadczały wzajemnie ciał swych właścicieli, też przeżywały chwile wzlotów i upadków. Też czerpały przyjemności, załamywały się, próbowały coś naprawić...
Co nosy czuły - wprost czy do siebie - to jedno. Co nosy widziały - to drugie. A widziały całkiem sporo. Jak w fabule, z której można stworzyć film. Napisałem bowiem, że to filmowa opowieść. Z płynną narracją, bez przestojów, bez dłużyzn. I - jeśli wygooglamy sobie nazwisko scenarzysty - wszystko się wyjaśni. Fulvio Risuleo ma filmowe korzenie i w świecie filmu siedzi po dziś dzień. Dlatego też "Sniff" równie dobrze mogłby być czy to fabułą, czy animacją. Zresztą komiksowe rysunki, za które odpowiada Antonio Pronostico, śmiało mogłyby stać się podstawą do animacji. Delikatne, płynne, ulotne - jak związki - w lekko psychodelicznej kolorystyce, Z dużymi kadrami pokazującymi krajobrazy włoskich Dolomitów i zagęszczeniem, gdy para(y) zaczynają się zbliżać bądź rozmijać.
"Sniff" wreszcie to przykład, że romantyczny koniec można ubrać w ładne plansze, kolory, kształty i odziać w niebanalną narrację. Słowem - zaskoczenie "in plus".
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
06.01.2022, 16:28 |