KOCHAJĄ I KOCHAJĄ
„Kocha… nie kocha…” to taka opowieść, jakiej spodziewać się możecie po samym tytule. Nikt nie bawi się tu w nieoczywistości, nikogo nie interesuje szukanie czegoś nowego. Ale to bez znaczenia. Autorka serwuje nam tutaj opowieść romantyczną w najlepszym wydaniu. Klasyczną pod każdym względem, ale o to właśnie chodziło.
Miłość potrafi dopaść każdego. Yuna się zakochuje, ale trudno to nazwać szczęśliwą miłością. Miłość jej obiektu uczuć też trudno jest uznać za coś radosnego. Czy nadchodzące wydarzenia przełamią nieśmiałość dziewczyny i pozwolą cokolwiek zmienić w jej życiu? I jaki to będzie miało wpływ na jej otoczenie?
Jak pisałem na wstępie, „Kocha… nie kocha…” to romans klasyczny pod każdym względem. Wiem, że określenie „romans” ma słusznie negatywne konotacje, ale trudno inaczej podejść do tej serii. tu wszystko, od tytułu, przez okładki, po treść naznaczone jest znamieniem romansu właśnie. Ale nie jest ro romansidło, a naprawdę dobra opowieść miłosna, skoncentrowana na uczuciach, emocjonalnych przetasowaniach, przemianach i związanych z tym wszystkim elementach, takich jak przyjaźń czy szkolne życie, które może i są na dalszym planie, ale jednak są obecne.
Najważniejsze jest jednak uczuciowe życie bohaterów. A to plącze się już od pierwszego tomu i nie przestaje w tym. Relacje bohaterów oparte są na mieszance miłości i przyjaźni. Ktoś kocha kogoś, ale nie jest przez niego kochany, ktoś inny ma nadzieję, ktoś wspiera, ktoś inny przygląda się z boku. Tu można zawsze dopasować najróżniejsze nazwiska i postacie. Tak samo, jak i pod głównych bohaterów, różnych charakterami, chociaż prostych na tym polu. Sztampa? Schemat? Jedni tak powiedzą, a ja zapytam: co z tego? jeśli rzecz jest dobrze wykona i ma do zaoferowania dobrą jakość, warto po nią sięgnąć. A „Kocha… nie kocha….” zapewnia wszystko to, o czym mówię.
Przede wszystkim jednak wywołuje ekscytację. Ekscytację towarzyszącą utożsamianiem się z chuciami bohaterów, kibicowaniem ich i przeżywaniem tego, co przeżywają oni, wspominając własne doświadczenia. Autorka nie wtłacza nam tu emocji w łopatologiczny sposób, nie stara się na siłę nas wzruszyć. Konsekwentnie snuje swoją opowieść i przekazuje znakomicie to, co czują bohaterowie, jednocześnie poruszając nas.
Do tego zapewnia bardzo miłe dla oka wykonanie. „Kocha… nie kocha…” to bowiem typowo dla shoujo, ale jednak przyjemnie zilustrowana opowieść. Szata graficzna jest prosta, pozbawiona nadmiaru czerni i oszczędna. Ale ta oszczędność widoczna głównie w tłach pozwala skoncentrować się na postaciach i ich emocjach – czyli na tym, co najważniejsze. W efekcie wszystko tu składa się na naprawdę udaną, ekscytującą całość, którą warto polecić wszystkim miłośnikom dobrych, nieobrażających inteligencji czytelników opowieści o miłości.
|
autor recenzji:
wkp
16.11.2021, 07:09 |