ACH TA DZISIEJSZA MŁODZIEŻ…
…zdają się wołać dorośli z najnowszej odsłony serii „W cieniu drzew”. Później jednak - na szczęście - przypominają sobie, jak przysłowiowy wół cielęciem był.
Za woły robią pan Sowa i pan Ropucha. Zwierzaki z dezaprobatą spoglądające cóż też dzieje się pod oknami ich domów. Utyskujące na dzieciaki, które przecież tylko chcą pograć w piłkę. Nocą w panu Sowie coś pęka. Znów odnajduje w sobie dziecięcą radość. Znów chce mu się wstać z fotela i rozprostować kości. Przestaje być zrzędą jednocześnie wyciągając z zaklętego kręgu zrzędzenia pana Ropucha.
Pan Sowa, pan Ropuch to przecież odpowiedniki dorosłych siedzących w fotelach swoich domów czy mieszkań. Narzekający na rozbrykaną dzieciarnię z rozgrzanych letnim słońcem podwórek. Dav – podsuwając nam „Takie sowie lato”, by przeczytać je wraz z pociechami - próbuje powiedzieć: „Hej, ruszcie się. Nie bądźcie jak ta sowa czy ropucha. Zagrajcie w gałę. Odkryjcie w sobie znów dziecięcą radość, a nie tylko nos na kwintę”. I dobrze mówi.
„Takie sowie lato” to trzecia historyjka spod szyldu „W cieniu drzew”. Klimatem nie odbiega od poprzednich. Jedynie co się zmienia, to pora roku. Po jesieni i zimie teraz mamy letnią historyjkę. Na horyzoncie (czytaj – na ostatniej planszy) natomiast pojawia się niechybny zwiastun jesieni. Pytanie tylko, czy to również zwiastun nadchodzącej historyjki numer cztery, czy raczej zachęta, by z dzieciakami ponownie sięgnąć po „Jesień pana Zrzędka” a później „Podmuch zimy”.
I tak w kółko. Jak perpetuum mobile. Takie, które wprowadza w dobry nastrój.
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
26.01.2022, 23:55 |