Pierwszy tom z serii "Giganci" został wydany na rynkach frankofońskich w 2020 roku. Z dnia na dzień i to pomimo tężejącej wokół pandemii seria ta zyskała popularność, a z kolejnym tomem rosło grono jej zwolenników! Na obecny moment we Francji wydano cztery komiksy, z sześciu planowanych. Po lekturze tomu pierwszego wydanego pięknie i perfekcyjnie przez wydawnictwo Egmont (w dużym formacie, z okładkami wyposażonymi w zakładki, jakże przydatnymi w lekturze, do tego na pachnącej kredzie, w perfekcyjnym DTP), już wiem, iż zaprezentowana w tomie pierwszym historia, jest bardzo esencjonalna i wciągająca! Autorem scenariusza jest Christopher Lylian, zaś oprawę graficzna wykonał Paul Drouin, a kolorystyczną Aureyre Lorien.
W części pierwszej, mądra i familijna opowieść, oparta została na postaci udręczonej przez los dziewczynki Erin. Żyje ona w Irlandii i przeżyła wielką traumę, która śni jej się po nocach. Po tragicznej śmierci rodzicowi została przygarnięta przez wujostwo, gdzie w ich domu - w urokliwej wsi spędza swój wolny czas. Uwielbia ona hodować rośliny wszelakie. Uwielbia kwiaty i przyrodę. Rzekłbym, a tym bardziej napisał, iż Erin jest pacyfistką. Nie daje ona zrobić krzywdy najmniejszej istocie. Wszystkiego tego, (czyli takiego szacunku do fauny i flory) uczy swojego młodszego kuzyna.
Pewnego razu, nasza bohaterka zapuszcza się do swojego tajnego domku w dalekim lesie, a tam zastaje grupę młodzieży, która od pewnego czasu znęca się nad nią. Wredna rodzinka Flaganów zaatakowała Erin. Nagle! Bum! TRACH! Tralala... Rodzina Flaganów zostaje przędzona przez tajemniczego stwora... Wystraszona i przepędzona przez "ducha lasu", zwanego gigantem Yrso. Od tego momentu - niczym, jak w obrazie pierwszej części filmu "Niekończąca się opowieść", nasza bohaterka będzie musiała podążyć ku przygodzie. Przygodzie czasem radosnej, niekiedy pozytywnie szalonej, ale na pewno fantastycznej. A w tle wojny gigantów, szaleni naukowcy, budzący się z okowów lodu nowy stwor. Oj, dzieje się w tym pierwszym tomie bardzo wiele, ale i zarazem jest on zapowiedzią, jeszcze większej pierepałki na przyszłość.
Ten familijny komiks czyta się znakomicie, ale najlepiej czytać go razem ze swoimi pociechami. Albo niech dzieci (wnuki) czytają go z dziadkami. Czytasz i oglądasz. Oglądacie i wciągacie się w świat gigantów. Fabularnie pięknie to wszystko poskładano. Graficznie także, jest bardzo dobrze, ale o tym za momencik.
Rzekłbym, a tym bardziej napisał, iż to jeden z tych tytułów, które bawiąc w lekturze, to i zarazem uczą. Scenarzysta Christopher Lylian specjalizuje się komiksach fantasy, o sznycie familijnym i także w tym tomie nie epatuje brutalnością. Na marginesie - taka ciekawostka. Ma jednakże, na swoim koncie wydawniczym mocniejsze komiksy np. pierwszorzędny westernowy dyptyk pt. "Le Révérend". Ach! Oby jakiś z polskich edytorów zdecydował się go wydać. Hicior murowany!
Kontynuując. Fabularnie jest bardzo dobrze. Poszczególne akcenty akcji nie zostały przegadane. Ba, przez cały czas czytania miałem wrażenia wielu nawiązań do dobrych klasyków z familijnego kina. Miałem także wrażenie zbudowania opowieści: na mocno osadzonych, wiarygodnych i dobrze nakreślonych psychologicznie postaciach.
Nie wiem, jak to ująć, ale czuć w tej historii pewną ludzką wrażliwość na los innych. Przebija się w fabule altruizm, czyli wszelakie cechy bycia dobrym i wrażliwym na los innych człowiekiem. Ten album trafia do dzieciaków, ale i do rodziców. Ba, można przegadać wiele z tych rzeczy po lekturze. Nawet porozmawiać z dzieciakami: o szacunku do pracy, o ekologicznych postawach, o byciu dobrym dla innych. Droga Czytelniczko! Drogi czytelniku! Przeczytasz zrozumiesz.
Tak, jak już wspomniałem scenariuszowo jest bardzo dobrze, ale i w sukurs fabule podążają radosne Cartoon ilustracje Paula Drouina oraz kolorystyka Aureyra Lorien. Ich wspólna praca przypomina mi wymieszane style graficzne: styl (w pierwszych planach) autorstwa Tomka Spella Grządzieli i wymieszany z tłami i kolorystką malowaną przez Daniela Grzeszkiewicza. Tak! Wygląda to pięknie, bajkowo, fantastycznie. Zresztą słowo fantastycznie, jest ze wszech miar kluczem, dla tej pierwszorzędnej opowieści.
Podsumowując! Nic dodać, nic ująć! „Giganci” tom pierwszy, to wyróżniający się tytuł w komiksie familijnym. Znakomita, mądra, treściwa, piękna graficznie komiksowa rzecz! Oby wydawnictwo Egmont nie zwlekało i następne tomy wydało ekspresowo!
Zdecydowanie polecam!
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
19.01.2022, 19:08 |