NANA GA KILL
Drugi tomik „Talentless Nany” trzyma poziom. Tyle chyba wystarczy wiedzieć tym, którym część pierwsza przypadła go gustu, by koniecznie sięgnęli też i po tę. Cała reszta, jeśli ma ochotę na przygodowo-fantastyczną historię, gdzie nastoletni bohaterowie odcięci od świata, choć dysponują supermocami, wykańczani są przez wroga, na pewno także nie pożałuje sięgając po ten i poprzedni tomik.
Na świecie nie brak młodych, obdarowanych mocami ludzi. Przygotowuje się ich do walki z wrogami, którzy mogą przynieść ludzkości zagładę. Ale co jeśli oni sami są wrogami?
Tu na scenę wkracza Nana, pozbawiona mocy dziewczyna, która jednak idealnie udaje, że potrafi czytać w myślach. Wykorzystując swój umysł, krok po kroku eliminuje kolejnych uczniów, którzy na wyspie mieli szkolić swoje zdolności. Ale czy taki stan rzeczy może trwać długo, zanim prawda o niej wyjdzie na jaw? A gdy tak się stanie, co wtedy będzie?
Recenzując poprzedni tomik, nie chciałem za bardzo wdawać się w szczegóły i zdradzać zbyt wiele na temat akcji. Teraz, kiedy już chyba każdy, kto miał zamiar przeczytać mangę, poznał ją, mogę rozpisać się na jej temat nieco więcej, nie obawiając się, że komuś zepsuję lekturę jakimś przypadkowym spoilerem. A zatem po kolei.
Nie powiem, by „Talentless Nana” mnie zaskoczyła – kto jest wrogiem, to było oczywiste. Tym bardziej po takim tytule. Gdyby scenarzysta zmienił nazwę swojego dzieła, jeszcze może udałoby mu się mnie trochę zaskoczyć – wątpię, ale muszę przyznać, że całkiem sprawnie stara się odsunąć czytelnicze podejrzenia i skierować je na inne tory – ale nie zrobił tego i wyszło, jak wyszło. Tak czy inaczej jednak okazało się, że „Nana” to seria udana i dostarczyła mi bardzo przyjemniej, choć niezobowiązującej rozrywki.
„Talentless Nana” to z jednej strony seria ze sporą dozą słodyczy i uroku. Z drugiej jednak to… W porządku, nie powiem, że to seria mroczna, chociaż mroku trochę w niej znajdziecie. Nie jest to też krwawa opowieść, chociaż trupy padają, a krew potrafi bryznąć tu i tam. Trochę to wszystko przypomina połączenie „I nie było już nikogo” z „Igrzyskami śmierci” oraz superhero. Mamy moce, mamy akcję, mamy walkę o przetrwanie, ale są też i tajemnice, niezły klimat, a nawet sympatyczny humor, który rozładowuje nieco napięcie.
Szata graficzna? Pasuje do całości. Z jednej strony prosta i cartoonowa, gdy trzeba okazuje się bardziej mroczna i nastrojowa. Co w połączeniu z fabułą daje nam całkiem sympatyczny i udany komiks dla miłośników rozrywki z nutą czegoś mroczonego.
|
autor recenzji:
wkp
21.01.2022, 06:06 |