ROK DRUGI
Ideał może być tylko jeden, ale to jednocześnie sprawia, że kolejne rzesze twórców ten ideał chcą doścignąć. W przypadku opowieści o początkach Batmana takim dziełem doskonałym jest zdecydowanie „Rok pierwszy” napisany przez Franka Millera, który, chociaż na rynku pojawił się trzydzieści pięć lat temu, po dziś dzień pozostaje opowieścią wielką i niedoścignioną. Wielu ją reinterpretowało, wielu się do niej odnosiło, jeszcze inni kontynuowali ją, snując opowieści osadzone w jej realiach (doskonałe prace duetu Loeb / Sale) i robią to nadal. A dowodem na to jest wydany właśnie album „Batman Imposter”, osadzony w początkach działalności Bruce’a Wayne’a. I chociaż do dzieła Millera jest mu daleko, fani Gacka z pewnością powinni po niego sięgnąć.
Batman działa już od roku. Już, a może dopiero. Tak czy inaczej zdążył narobić sobie wrogów, niektórych bardzo potężnych, a ci są gotowi zrobić wszystko, by się go pozbyć i dalej robić to, co robili do tej pory.
I wtedy na ulicach pojawia się on. Drugi Batman. Morderca, bezwzględnie pozbywający się przestępców. A wina spada na prawdziwego Mrocznego Rycerza, na którego zaczyna polować policja. Gacek musi poznać prawdę i oczyścić swoje imię, ale czy może to zrobić, jako zamaskowany stróż prawa?
Ileż to już było komiksów osadzonych w początkowych miesiącach i latach działalności Batmana. A jednak wciąż są twórcy którzy chcą nam powiedzieć coś od siebie. Byli tacy, którzy zrobili to rewelacyjnie („Batman: Długie Halloween”, „Batman: Mroczne zwycięstwo czy „Człowiek, który się śmieje”), czasem nie („Batman: Year Two”). „Imposter” znajduje się gdzieś pośrodku. Nie będę Wam zdradzał, czy jest to historia, którą można traktować kanonicznie, ale powiem, jedno: choć oparta na zgranym przecież motywie zbrodniarza udającego bohatera, pozostaje dziełem całkiem niezłym i wartym poznania.
Dużym plusem całości jest to, że skierowana jest ona do dorosłych czytelników. Co za tym idzie, opowieść, która i tak w przypadku Batmana byłaby mroczna, bo to jedna z cech charakterystycznych tej serii, staje się jeszcze mroczniejsza i brutalna. To działa na jej korzyść, tym bardziej, że rysunki Sorrentino, który opowieści grozy i thrillery czuje dobrze, potęgują wrażenie. Ich realizm, brud i nastrój, jaki budują wraz z oszczędnym, dobrze dobranym kolorem, są najmocniejszą stroną tego albumu i podnoszą jego poziom.
Słowem podsumowania, miła propozycja dla miłośników Batmana. Trochę sentymentalna – trudno w tym wszystkim nie odnaleźć ech takich opowieści, jak „Knightfall” (i zastępca Batmana, brutalny Jean-Paul). Czyta się ją dobrze i ma swój klimat, a to w tym wypadku ważne.
|
autor recenzji:
wkp
23.02.2022, 06:29 |