MIŁOŚĆ NASTOLETNICH TYTANÓW
Seria „DC powieść graficzna 13+” to cykl złożony z zamkniętych, niezależnych od siebie i całego uniwersum historii, które mają jeden cel: przybliżyć mniej lub bardziej znane postacie w sposób jak najbardziej atrakcyjny dla młodych nastolatków, czyli bardziej, niż bohaterstwie, skupiony np. na szkolnym życiu i przyjaźniach. Wyjątkiem jest ten album, łączący w sobie bohaterów dwóch wcześniejszych tomów – Raven i Beast Boya – co stanowi swoisty zaczątek nowego, wewnętrznie spójnego kanonu. Cała reszta pozostała bez zmian i komu podobały się poprzednie tomy, po ten też powinien sięgnąć.
Rachel nie ma czasu na odpoczynek. Co prawda odzyskała wspomnienia i uwięziła Trigona, ale… Właśnie, to nie koniec problemów i trzeba się nim jeszcze zająć. I to tak na dobre…
Tymczasem Garfield uczy się swoich mocy i konsekwencji związanych z ich użyciem. Do tego czuje się coraz bardziej samotny.
Drogi obojga przecinają się, gdy zaczynają szukać odpowiedzi, a poszukiwania kierują ich do Slade’a Wilsona. Pojawia się szansa na znalezienie bratniej duszy a może i miłości. Czy jednak oboje zdołają przezwyciężyć urazy i otworzyć się na siebie?
Duet Gracia-Picolo dotąd stworzył na komiksy z tej linii wydawniczej. Oba dotyczyły Nastoletnich Tytanów, Raven i Beast Boya. Teraz ekipa postanowiła połączyć nie tylko raz jeszcze siły, ale i dwójkę głównych bohaterów w obyczajowej, okraszonej solidną dawką młodzieżowego romansu opowieści. Ta seria to zresztą od początku taka teen drama, watek ten musiał się więc pojawić. Pytanie jednak jak to wszystko wyszło i jak prezentuje się ten tom.
Powiem tak: równie dobrze, jak dwie poprzednie powieści graficznych tych autorów. Po lekturze wydanej jednocześnie z nim „Supergirl” nie robi już co prawda takiego wrażenia, ale nadal jest całkiem przyjemnie. Szczególnie, gdy czytelnik na karku ma te kilkanaście lat. Fabuła jest prosta, nieszczególnie dojrzała, skupiona na tematyce skierowanej do nastolatków właśnie… Ale tak miało być. Plus za bardziej obyczajowe podejście, skupienie na tematyce dostosowanej do młodszych odbiorców komiksów superbohaterskich i uwzględnieniu w treści problematykę czytelników wieku szkolnego.
Graficznie też jest typowo dla nastolatków, bo kreska jest czysta, pełna mangowych naleciałości i estetyki, która swym wykonaniem i celowaniem w ukazywaniu niemal posągowych piękności i przystojniaków rodem z Hollywood, bardziej trafia do nastolatek, niż nastolatków. W tym tomie brakuje mi tego brudu i cartoonowości, które miały np. przygody „Orcale”, czy realizmu „Supergirl”, ale u tak jest nieźle. A nastolatkom, a już czytelniczkom zwłaszcza, a one przecież są grupą docelową, takie ilustracje się spodobają.
Do tego mamy też dobre wydanie w niezłej cenie. I cóż tu więcej można dodać? Teen drama w całej okazałości, dla miłośników gatunku, którzy chcieliby zacząć swoją przygodę z komiksem superbohaterskim. I można sięgnąć po ten album bez znajomości poprzednich dwóch.
|
autor recenzji:
wkp
25.03.2022, 06:14 |