JACK THE RIPPER
Siódmy tom „Moriarty’ego” to część, która zadowoliła mnie chyba najbardziej z dotychczasowych. Jestem fanem Sherlocka Holemsa, temat zagadki Kuby Rozpruwacza i jego zbrodni też od lat mnie ciekawił, a że mangi uwielbiam, chyba nawet nie muszę dodawać. Dlatego tak dobrze bawiłem się czytając tę część, ale nawet abstrahując od tego, mamy tu do czynienia z bardzo dobrym komiksem trzymającym poziom poprzednich tomów.
Londyńskim Whitechapel wstrząsa seria zbrodni dokonanych na kobietach przez Jacka the Rippera. Gdy William i jego nauczyciel zaczynają śledztwo, w społeczeństwie narasta napięcie, widoczne szczególnie na linii milicja-Yard. W tym wszystkim pozostaje jedno zasadnicze pytanie: co się za tym wszystkim kryje?
Od lat moim ulubionym komiksem w tematyce Kuby Rozpruwacza był, jest i będzie „Prosto z piekła” Alana Moore’a i Eddiego Campbella. Genialna, drobiazgowa analiza faktów i mitów, połączona z satyrą na władzę i masą innych elementów. „Moriarty” tego nie zmienił, ale dostarczył mi dobrej zabawy. I naprawdę przyjemnych wrażeń.
Sherlock i Kuba spotkać się po prostu musieli. Największy detektyw świata działający w XIX wieku i najsłynniejszy morderca w historii, który zabijał w podobnym czasie? To aż prosiło się o połączenie. Co prawda Arthur Conan Doyle się na nie nie odważył – za to został swego czasu poproszony o wysnucie własnej teorii co do Kuby, co też zresztą zrobił – ale inni twórcy nie zawahali się i stworzyli własne wariacje na ten temat. Stąd np. film z 1965 roku „A Study in Terror”, obraz z 1979 roku „Morderstwo na zamówienie” czy gra „Sherlock Holmes kontra Kuba Rozpruwacz” albo powieść „The Last Sherlock Holmes Story”. A teraz dołącza do nich ta manga.
Jak wypada zaprezentowana tu wersja? Na pewno bardzo dynamicznie. Akcja, kiedy już się pojawia, a jest jej sporo, ma iście shounenowe zacięcie. Dobry jest tu sam klimat, bo manga, mimo sterylnej, niczym te cięcia Kuby Rozpruwacza kreski, ma przyjemny, całkiem mroczny klimat. Nieźle nakreślone postacie, dobrze uchwycone tło historyczne i przemyślana fabuła składają się na naprawdę przyjemną lekturę. Nie chcę Wam zdradzać zbyt wiele odnośnie samej treści, ale fani Sherlocka i Kuby Rozpruwacza (chociaż mówienie o fanach w przypadku seryjnego mordercy nie jest chyba szczególnie trafne) będą zadowoleni.
I cóż więcej zostaje mi dodać? „Moriarty” to seria zarówno dla miłośników postaci wymyślonych przez Arthura Conana Doyle’a, jak i rzecz, którą można czytać niezależnie od znajomości losów Sherlocka Holemsa. Jeśli lubicie thrillery, wcale niekoniecznie historyczne, tu znajdziecie wszystko to, czego wymagacie od gatunku.
|
autor recenzji:
wkp
08.03.2022, 06:17 |