JESZCZE JEDNE ŁOWY KRAVENA
Po trzech nieszczególnie udanych pierwszych tomach „Amazing Spider-Mana” pisanego przez Nicka Spencera, nadszedł wreszcie czas na lepszą opowieść. Może wynika to z mojego uwielbienia klasycznych „Ostatnich łowów Kravena”, a może po prostu twórca się poprawił, niemniej „Ścigany” to najlepsza nie tylko z dotychczasowych historii, ale i całego runu Spencera. I kawał dobrego, pajęczego eventu rozpisanego na trzystustronicowy tom, który czyta się naprawdę przyjemnie.
Kraven Łowca powrócił po raz kolejny i wraz ze swoją ekipą od dłuższego czasu poluje na obdarzonych mocami ludzi. To, co łączy porywane przez niego ofiary, to ich zwierzęcy wygląd. Teraz nadchodzi czas zapolowania na ostatnie zwierzę: Spider-Mana. Gdy wszystko jest gotowe, zaczyna się wielkie polowanie. Pająk, uwięziony wraz z innymi w Central Parku, będzie musiał stawić czoła jednemu ze swoich największych wyzwań
Cóż, chyba żaden czytelnik „Amazing Spider-Mana” nie oczekiwał, a nawet jeśli to już nie oczekuje, że run Spencera będzie miał nam do zaoferowania coś świeżego. Ten scenarzysta, który tak świetnie poradził sobie z pisaniem „Kapitana Ameryki”, by w „Pająku” pokazać, że nie czuje zabawniejszych opowieści, za cel postawił sobie, żeby powrócić do wszystkich najważniejszych opowieści i motywów i zrobić je po swojemu (a czasem dopowiedzieć i rozwiązać kwestie rozgrzebane od lat). Czy wynikało to z braku pomysłów, czy uwielbienia tych opowieści, każdy osądzi sam – tym bardziej na tle faktu, że jego run miał trwać 100 zeszytów, a skończył się dwadzieścia pięć numerów wcześniej. Tym razem na warsztat wziął „Ostatnie łowy Kravena” i wyszło mu to całkiem dobrze.
Jak wysoko w rankingu opowieści o Kravenie znalazłby się „Ścigany”? Z „Ostatnimi łowami”, najlepszym spidermanowym komiksem w dziejach bym go nawet nie porównał. Lepiej też wypadły takie historie, jak „Pościg”, „Torment”, „Grim Hunt” czy „Soul of the Hunter”, nadal jednak to opowieść całkiem udana. Największym jej plusem jest konkretna akcja, rozpisana na solidną ilość stron. Dzięki temu zabawa nie kończy się szybko, jest czas na dłuższe wprowadzenie i więcej wątków. Oryginalności w tym żadnej, rzecz mocno kojarzy się też np. z „Ultimate Spider-Manem” i tamtejszą akcją z Deadpoolem albo epickim „Amazing Spider-Man: The Gauntlet”, a momentami nawet „Sagą klonów”, niemiej odtwórstwo to udane, mniej tu kiepskiego humoru, a nudzić się nie można.
Graficznie? Też jest nieźle. Owszem Ottley nadal mi nie do końca pasuje do tej serii, ale na szczęście mamy tu tez innych artystów, w tym Humberto Ramosa. Dzięki temu album nabiera nieco mroczniejszego tonu. Owszem, mógłby być bardziej ponury i skąpany w czerni, cartoonowości i barwności jest tu naprawdę dużo, ale jest nieźle. I żaden fan serii nie powinien być zawiedziony, sięgając po ten tom.
Lubicie „Pająka”? „Ścigany” to w końcu komiks, który z runu Spencera można śmiało polecić. Co niniejszym czynię.
|
autor recenzji:
wkp
26.04.2022, 13:19 |