AVENGERS NA WOJNIE ŚWIATÓW
„Avengers” to pierwszy wydany na polskim rynku komiks z dodatkami do eventu „Wojna Światów”. I to z tie-inami napisanymi przez scenarzystę „Wojny”, a zatem spójnymi zarówno z całym wydarzeniem, jak i resztą, prowadzanej przecież przez niego, serii o Marvelowskich Mścicielach. A jeśli chodzi o poziom albumu to jest on zbliżony do poprzednich tomów serii, czyli niezły. Tym razem jednak nie jako samodzielna opowieść, a dodatek do większej całości i o tym trzeba pamiętać.
Zaczęła się Wojna Światów. Wielkie starcie pomiędzy siłami Malekitha Przeklętego, a ziemskich herosów, ostatniego bastionu na jego drodze do zajęcia Dziesięciu Światów. Gdy wrogowie oblegają Górę Avengers, zaczyna się walka o przetrwanie. Ale każdy z herosów ma również własne pojedynki, które musi stoczyć. A jakby tego było mało, do akcji włączając się agent Coulson, który po powrocie zza grobu stał się zupełnie inny oraz Tony Stark, który trafia w nieoczkiwane miejsce…
Kiedy Jason Aaron przejął pisanie Avengers, cele miał chyba dwa: zrobić małą rewolucję (małą, bo z zasady oparł ją, jak wszystko w swojej karierze, na zgranych schematach) i zaserwować jak najbardziej dynamiczną, wypełnioną akcją i wydarzeniami historię. Wyszło to prosto, lekko i przyjemnie. Mniej obeznani z komiksami Marvela, szczególnie klasycznymi, nie dostrzegli wtórności, a cała reszta mogła docenić niezłą, szybką akcję, pozwalającą wyłączyć myślenie.
Jednocześnie Aaron pozostawał scenarzystą serii „Thor” i Thora włączył też do Avengers. A teraz przygody Mścicieli łączy z wielkim eventem opartym na wydarzeniach rozwijanych dotąd w przygodach Gromowładengo. I robi to tak, jak w dotychczasowych tomach. Czyli jest lekko, szybko, prosto i całkiem przyjemnie. Nudzić się tu nie można, z zachwytów skakać zresztą też, ale jak na rozrywkę środka, rzecz jest udana, wypada lepiej, niż run poprzedniego scenarzysty serii. I ma całkiem epickie zacięcie.
Graficznie też jest nieźle. Nieźle, bo McGuinness ze swoimi mocno cartoonowym, przesadzonym stylem, to nie do końca moja bajka, ale mogło być gorzej. Sporo na plus robi tutaj kolorystyka, odpowiednio widowiskowa i nastrojowa, a co za tym idzie podciąga jakość grafik. A i samo dobre wydanie nie jest bez znaczenia dla odbioru całości.
Dla kogo to zeszyt? Z jednej strony zdecydowanie dla fanów „Avanegers”, „Thora” i eventów Marvela. Oczywiście rzecz czytać należy jednocześnie z „Wojną Światów”, najlepiej w konkretnych jej momentach, bo samodzielności wiele tu nie ma. Ale nawet ci, którzy darowali sobie event, a jednak regularnie sięgają po „Avengers” i sięgną też po ten zeszyt, dzięki prostocie nie będą czuli się zagubieni.
|
autor recenzji:
wkp
31.05.2022, 13:54 |