CYBPERUNK POPE
Był czas, kiedy Paul Pope był na polskim rynku w ogóle nieznany. I był czas, ledwie kilka lat temu, kiedy wydawało się, że zmieni się to na dobre i będziemy regularnie cieszyć się jego pracami. Tak się nie stało, chociaż kilka świetnych prac tego nietuzinkowego artysty trafiło w nasze ręce. A teraz, po latach, w końcu dostajemy kolejną i jak poprzednie, tak i ta absolutnie warta jest poznania i polecenia miłośnikom dobrych, nieoczywistych komiksów.
Tajemnicza substancja, która może zmienić świat? W cyberpunkowej przyszłości to właśnie ona wkracza w życie S, byłego policjanta, w obecnie prywatnego detektywa zajmującego się poszukiwaniem ludzi. Co z tego wyniknie?
Paul Pope to jeden z najlepszych i najbardziej oryginalnych autorów amerykańskich. W Polsce poznaliśmy go po raz pierwszy lata temu, w 2003 roku, dzięki krótkiej historyjce do antologii „Batman Black and White II #1”, a lata potem dostaliśmy kilka zarówno bardziej („Batman: Rok setny”, „Battling Boy”), jak i mniej („Wielki Escapo” czy epizod w „Harley Quinn #2: Zamotana”) znaczących jego prac. Teraz dołącza do nich „Heavy Liqiud”, wydany na przełomie XX i XXI cyberpunkowy komiks dla dorosłych, który pierwotnie ukazał się w linii wydawniczej „Vertigo” od DC Comics (tej samej, która dała nam np. „Hellblazera”, „Kaznodzieję”, „Transmetropoliatan” czy „100 naboi”). Komiks świetny, a zarazem jeden z najważniejszych w dorobku Pope’a.
Scenariusz to znakomita dramatyczna opowieść o świecie przyszłości. Szybka akcja, świetny klimat, a także coś więcej, coś ponad to upchnięte w kadry, między słowa… Pope swoim zwyczajem nie jest przesadnie dosłowny, bawi się swoja opowieścią i wizją, zmierzając konsekwentnie do finału, który… Właśnie, jaki jest? Nie chcę Wam tego zdradzać, pamiętajcie jednak, że większość komiksów artysty zakończenia ma urwane, wyjaśnienia nie następują, a całość często sprawia wrażenie, jakbyśmy dostali niepełny produkt. Co nie znaczy, że rozczarowuje, to po prostu inne, autorskie podejście i warto mieć jego świadomość. Jeśli jest takie tym razem, wiecie czego się spodziewać, jeśli nie, czeka Was przyjemne zaskoczenie. Ja zdradzać nie zamierzam, odkryjcie je sami, warto.
Jak warto też sięgnąć po ten album. Także dla szaty graficznej. Specyficzna, brudna, charakterystyczna kreska Pope’a plus oszczędny kolor tworzą wyśmienitą mieszankę, miłą dla oka i przykuwającą uwagę. A świetne wydanie dopełnia wszystkiego, bardzo ładnie prezentując się i w rękach, i na półce. Po wszystkim zaś zostaje uczucie niedosytu i nadzieja, że to nie koniec. Że Non Stop Comics wypuści może coś jeszcze. „THB” i „100%”, jedne z najbardziej znanych i najlepszych dzieł artysty byłyby naprawdę mile widziane.
|
autor recenzji:
wkp
06.05.2022, 06:26 |