HARLEY WRACA DO AKCJI
Ten komiks to dodatek do serii „Biały Rycerz”. Ale dodatek, który znakomicie sprawdza się jako samodzielna opowieść. Nieważne więc, czy czytaliście poprzednie tomy cyklu – ja nie czytałem, a bawiłem się dobrze – czy nie, jeśli jesteście miłośnikami Batmana albo Harley Quinn, to rzecz naprawdę dla Was.
Minęły dwa lata od czystki przestępców, jaką półświatkowi Gotham zgotował Azrael i znów zaczyna źle się dziać. Oto w mieście pojawia się niejaki Producent i zaczyna zbierać wszelkiej maści bandytów. Wśród nich jest ona, Gwiazdka, morderczyni, która na cel wzięła sobie miejscowe gwiazdy filmowe. I pomoc w sprawie wspierający gothamską policję agent FBI prosi Harley Quinn. Quinn przeszła na stronę dobra, wychowuje dziecko, powrót do akcji może więc okazać się nie tylko niebezpieczny fizycznie, ale i psychicznie. Czy kobieta zdoła zachować psychiczną równowagę i nie dać się skusić mrocznej stronie natury? I czy, z pomocą Bruce’a Wayne’a, zdoła powstrzymać to, co nadciąga?
Nie czytałem „Białego Rycerza”, w zalewie serii obecnych na rynku czytać się wszystkiego po prostu nie da, trzeba iść na kompromisy, czegoś się wyrzec, by sięgnąć po coś innego. Nie wiem, czy żałuję, za to nie żałuję tego, że sięgnąłem po album „Batman Biały Rycerz przedstawia: Harley Quinn”. Dlaczego? Para artystów, biorąc na warsztat pomysły i cykl Seana Murphy’ego i tworzy coś swojego, zawiązanego z tamtym cyklem, a jednocześnie odpowiedniego dla nowych odbiorców. I przy okazji coś dobrego.
Fabularnie to rzecz bazująca na konkretnej akcji, ale i w równym stopniu na bawieniu się postaciami, pomysłami i nawiązaniami. Ten przekonwertowany świat zwykłego Batmana, alternatywna wizja jego rzeczywistości, to miejsce znajome, ale pełne też przeinaczeń. Obeznani z przygodami Gacka czytelnicy będą bawić się bardzo dobrze, wyłapując wszystkie te smaczki, a momentami nawet zaskoczenia, choć i bez tego nie będą zawiedzeni, bo akcja jest udana, tempo dobre, a klimat całości sympatyczny i taki, jaki być powinien.
Rysunki? Matteo Scalera stara się naśladować styl Murphy’ego, ale też i nie zapomina o własnych elementach. Bawi się też dokonaniami innych artystów, bo w albumie znajdziecie prace przypominające chociażby grafiki Tima Sale’a, który dał nam m.in. „Długie Halloween”. Owszem, momentami bywa to wszystko dziwne, czasem mogłoby być w tym wszystkim mniej mangowych inspiracji, a więcej detali albo samego mroku, niebazującego jedynie na kolorystyce, nadal jednak do mnie to trafia. Ten nastrój, jakby wszystko było skąpane w blasku płomieni i ogólny look.
W skrócie, sympatyczny album. Dobre uzupełnienie „Białego Rycerza” i równie dobry samodzielny komiks. Dla fanów, ale jednak takich chcących od komiksu czegoś nieco więcej, niż tylko kolejnej przygody tych samych bohaterów.
|
autor recenzji:
wkp
30.06.2022, 06:08 |