WOJNA NA BAŁTYKU
„Saga Winlandzka” to seria absolutnie genialna w swoim gatunku i jednocześnie po prostu rewelacyjny komiks niezależnie od tego, jakie opowieści się lubi. Bo można nie trawić opowieści przygodowych, historycznych czy po prostu dzieł o Wikingach, bywa, ale nie można nie docenić ogromu pracy, jaki autor włożył w tę serię. I jej wartości jako takiej.
Walka na Bałtyku trwa i z każdą chwilą przybiera na sile. W samym jej środku znajdują się Thorfinn i jego podwładni. A sytuacja staje się coraz bardziej napięta. Czy w plątaninie knowań i poszukiwania zemsty znajdzie się miejsce na zmianę nastawienia?
Nieważne ile już czytaliście opowieści o Wikingach, czy to z komiksów europejskich („Thorgal”), czy amerykańskich („Ludzie północy”), „Saga Winlandzka” jest od nich lepsza. Czytałem różne tego typu komiksy, a jednak większość z nich nie powaliła mnie nigdy na kolana tak bardzo, jak zrobiła to niniejsza manga. Makoto Yukimura bowiem dołożył wszelkich możliwych starań, tak na polu fabularnym, jak i graficznym, by jego opowieść była jak najdoskonalsza. I wychodzi mu to rewelacyjnie.
Owszem, wszystko to, co dostajemy, jest fikcją, jednak wielką siłą całości jest to, jak głęboko wnika w historię, fakty, ciekawostki i naukowe odkrycia. Nie chcę Wam tu wszystkiego zdradzać, mijałoby się to z celem, jednak każdy, kto tematem Wikingów w ten czy inny sposób się interesuje i wie, doceni drobiazgowość autora w kreowaniu świata, bohaterów i wydarzeń. Oczywiście jest tutaj także opowieść przygodowa o potężnych, bezlitosnych wojownikach, pełna walk, morskich wypraw, śmierci i dynamicznej akcji. Jednocześnie jest tu czas na kreowanie świetnych, psychologicznie frapujących postaci, oddawanie detali historycznych, a nawet zaserwowanie nam emocji i wzruszeń.
Nie udałoby się to jednak tak doskonale bez zachwycającej w każdym calu szaty graficznej, gdzie mangowa estetyka i dynamika spotykają się z realizmem i bogactwem detali. Owszem, każdy, kto czyta japońskie komiksy, doskonale wie, że zawsze są świetnie rysowane, a mangacy dbają o detale, jednak niewiele jest mang tak zniewalających wykonaniem, jak „Saga Winlandzka”. Świetne operowanie czernią i rastrami buduje zapadający w pamięć nastrój, doskonale uchwycona dynamika potrafi wręcz namacalnie oddać wrażenie ruchu, a mimika postaci idealnie oddaje emocje.
Do tego wszystko to wieńczy znakomite wydanie doskonale całości dopełniające. Wydanie podwójnej grubości, zbierające po dwa oryginalne tomy. Kochacie dobre mangi, dobre komiksy albo opowieści o wikingach? Sięgnijcie w ciemno. To nie tylko jedna z najlepszych opowieści, jeśli nie najlepsza w swoim gatunku, ale i jedna z najlepszych mang, jakie dostępne są na polskim rynku i usatysfakcjonuje każdego, dojrzałego czytelnika.
|
autor recenzji:
wkp
14.05.2022, 06:07 |