TA OSTATNIA KONSERWA…
„Bajka na końcu świata” Marcina Podolca - i jednocześnie bajka o końcu świata - nieuchronnie zmierza ku końcowi. Zanim jednak w albumie ósmym poznamy jej finał, mamy jeszcze tom siódmy serii – „Ognie na niebie”.
A w nim specyficzny przepis na naleśniki – z pieprzem zamiast soli i fasolką z puszki zamiast jajek. W nim mamy też tę ostatnią konserwę, której użyłem w tytule. Oraz miejsca czy postacie już znane z wcześniejszych tomów - a więc gołębie ze swoją maszyną czasu, zmiennokształtnych, ćmę. No i rzecz jasna Wiktorię wędrującą dalej z Bajką. Możemy odnieść też trochę wrażenie, że bohaterka nieco kręci się w kółko.
Ale dostajemy też coraz więcej sygnałów, że fabuła zbliża się ku końcowi. Coraz częściej na planszach pojawiają się rodzice dziewczynki. Można odnieść też wrażenie, że Wiktoria wcale nie oddaliła się od nich, ale po prostu zamknęła we własnym świecie, by zrobić im na złość. Ale czy tak się stało, dowiemy zapewne w ostatnim, ósmym tomie serii "Otwarte drzwi".
"Ognie na niebie" nie przynoszą rewolucji. To prowadzona na równym - fabularnym i rysunkowym - poziomie seria, której można już dziś pogratulować Marcinowi Podolcowi. Seria, która weszła na kilka światowych rynków.
A na koniec zagadka. Co to jest? ma cztery łapy, piękne oczy i zaraz wejdzie pod prysznic?
autor recenzji:
Mamoń
13.06.2022, 11:25 |