ŻYCIE, ŻYCIE TO DZIADOSTWO
Krzyż? Jest. Paprotka? Jest. Moherowy beret? Jest. Walonek? Jest. Wódka? Jest. Bałwan? Jest. NFZ? Jest. Mrówka Faraona? Jest. Flaga biało-czerwona? Jest. Takie okładki to ja rozumię. I takie komiksy to ja rozumię. Nie jakieś tam filozoficzne i obyczajowe pierdoły, od których głowa boli. Do kompletu włączę sobie jeszcze z kaseciaka muzykę Zenka i mogę siadać do czytania.
Jakub Topor "Dziadostwo. Tom 2". Czyli ciąg dalszy najprawdziwszej opowieści o prawdziwej Polsce i zamieszkującej ją społeczności. Że przypomnę z blurpa na pierwszym tomiku: "Kamil, bumelant i student ASP. Piotrek i Kacper, jego najlepsi kumple z osiedla. Zuza i Monika - lesbijki, które po przeprowadzce do Krakowa zapragnęły mieć dziecko. Wróbel - początkujacy raper z wadą wymowy i jego ojciec sprzedający emerytom sprzęt AGD na pokazach. Malin - na niego to w ogóle lepiej się nie natknąć. A to dopiero początek tego całego dziadostwa".
I Topor nie kłamie. Tamto był początek, teraz mamy rozwijanie dziadostwa. Jakby ktoś zaczął rozwijać papier toaletowy wiszący na ścianie w kiblu. Każdy listek to kolejna postać. To kolejna, gówniana historia tworząca dalszy ciąg dziadostwa. Dziadostwa zwanego Polską. Polską"tu" i Polską "teraz". Każda strona to następna część telenoweli zwanej "Dziadostwo". Telenpoweli z pijakami, dilerami, żulami, studenciakami. Z Okoniem, który wychodzi z pierdla. Z Rybką - byłym ochroniarzem z "Tesco". Z Kamilem, kóry próbuje wrócić z Krakowa. Z Polakami. Z krwi i kości.
Ale to telenowela, gdzie nie tylko zwykłe życie się liczy. Jest coś dla ciała (nie bedzę pisać co, jest przez godziną 22 i nie chcę byc posądzony o promowanie niewłaściwych postaw). Jest coś dla ducha - przypowieść "Jak Jozue spotkał bestię na pustyni" (choć chciał tylko pogapić się na gnu...). Topor żongluje więc dalej stereotypami, wykoślawia je, kształtuje tę gówniana materię i lepi z niej to, co - prawdę powiedziawszy - najlepiej mu wychodzi. A że dziadostwo? I dobrze. I niech trwa.
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
14.06.2022, 12:02 |