MIŁOŚĆ POPLĄTANA
Może „Kocha… nie kocha…” to manga stricte dziewczyńska, ale tak naprawdę nie ma to najmniejszego znaczenia. Bo każdy, kto ceni dobre opowieści o miłości i konkretne emocje, w tej serii znajdzie coś dla siebie. I wcale nie musi mieć przy tym tych kilkunastu lat na karku, by odnaleźć się w świecie bohaterów.
Akari i Kauzomi. Rio i Yuna. Uczucia ich wszystkich plączą się i komplikują, choć sytuacja nieco się wyklarowała. Do tego jeszcze w tym wszystkim może namieszać Agatsuma. Czym się to wszystko skończy?
Są takie tematy, które pozostają wspólne dla nas wszystkich. A przynajmniej dla zdecydowanej większości z nas. Czasy szkolne i pierwsze miłości to jedne z nich. Każdy z nas w końcu chodził do szkoły, każdy poza wyjątkami potwierdzającymi regułę, kogoś kochał lub kocha, każdy więc choć odrobinę poczuje tu coś, co dotyczyło go samego. A miłośnicy takich opowieści – nie nazwę ich romansami, bo określenie to ma negatywne konotacje – znajdą tu dla siebie wszystko to, czego oczekują, z plątaniem się fabuły coraz bardziej, co widzimy wraz z rozwojem akcji.
Ten tom większych zmian czy konkretów nie przynosi i dobrze. Otrzymujemy za to więcej emocji, więcej niepewności i więcej miłosnych uniesień. W trakcie lektury nie można nudzić się ani przez chwilę, nawet jeśli pozornie dzieje się niewiele. Bo bohaterowie dużo rozmawiają, rozmawiają i jeszcze trochę rozmawiają. Czasem gdzieś się wybiorą, czasem coś przeżyją, jednak nawet wtedy rozmawiają – tudzież rozmyślają. Niemniej więcej w tym ciekawych elementów, niż w większości opowieści, których akcja pędzi na złamanie karku, a bohaterowie biorą udział w wydarzeniach mogących zniszczyć całe światy.
No i bezapelacyjnie kupuje mnie też ta urocza szata graficzna, pełna ekspresyjnej mimiki i delikatności. Prosta, ale doskonale pasująca do treści. Tradycyjnie dobre wydanie, to już tylko formalność, tak samo zresztą jak moje polecenie Wam tej mangi. Bo to naprawdę dobra rzecz. nie za ciężka, nie za lekka, świetnie napisana i wykonana. Owszem, znacie już takich wiele, nie muszę Was o tym nawet przekonywać, ale dzieła Io Sakisaki należą do tych najlepiej wykonanych, a każdy kolejny tomik jej autorstwa mnie kupuję. I nie wątpię, że kupi także i Was.
|
autor recenzji:
wkp
14.07.2022, 05:57 |