PRZYGODY WIELKIEGO PREZESA IZNOGUDA
Nowy ład, walka z inflacją i obietnice bez pokrycia - tego nie brakuje w nowym tomie z przygodami Iznoguda. Hm... Czy aby na pewno Iznoguda?
Nie spodziewałem się, że szósty integral z "Przygodami wielkiego wezyra Iznoguda" jeszcze mnie czymś zaskoczy. A tu proszę. Izverygud. Tradycyjnie już mamy w środku cztery albumy z małym, wrednym kurduplem, który ma tylko jedno marzenie. Chce zostać szefem wszystkich szefów i rządzić do końca swych dni pewnym dużym krajem w Europie środko... A nie, to nie ta bajka. Jeszcze raz. W środku mamy cztery albumy z małym, wrednym kurduplem, który ma tylko jedno marzenie. Chce zostać kalifem w miejsce kalifa.
Chce wysiudać Haruna Arachida i w końcu rządzić Bagdadem. Tradycyjnie już pomóc ma mu w tym wierny sługa Pali Bebech. Próby te zajmują tym razem jednak tylko jeden (!) album. "Syreni śpiew" - bo o nim mowa - to znów składak z krótkimi historyjkami, w których bohater z Bliskiego Wschodu najlepiej się sprawdza. Mamy w nich kolejne próby pozbycia się kalifa - metodami na czarną dizurę, na złotą wannę, syreni śpiew czy siedmiomilowe buty. Tabary swymi kilkunastoplanszowymi komiksami udowadnia, że wezyr ciągle może i wkurzać, i śmieszyć.
Dalej jest jeszcze lepiej. Na chwilę skoczę na koniec integrala. Do albumu "Powroty Iznoguda". To ciekawy zbiorek pokazujący co się działo z Iznogudem, gdy w komiksie pojawiało się słowo "Koniec". Tabary i Goscinny spróbowali pokazać jak - po nieudanych próbach zajęcia miejsca kalifa - wracał do Bagdadu, by ponawiac swoje próby. Słowem - jak np. wrócił z przestrzeni gwiezdnej. Albo jak został odczarowany z żaby. Czy też jak wydostał się z lochów lub ze złotego posągu na powrót stał się żywym skurczybykiem. Nie powiem, fajny żart bedący zabawą materią komiksu.
Ale mistrzostwem w tym integralu są dwa kolejne albumy z cyklu "Koszmary Iznoguda". To zbiorki jednoplanszówek, którymi Goscinny i Tabary komentowali francuską rzeczywistość polityczną w latach 70. XX wieku na łamach gazety "Le Journal du dimanche". W tłumaczeniu Marka Puszczewicza nabierają nowego znaczenia. Iznogud swoimi obietnicami, przemyśleniami i mądrościami, którymi dzieli się w czytelnikiem przypominać zaczyna innego, małego człowieczka, kórego na co dzień możemy oglądać w polskiej telewizji... Majstersztyk.
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
03.10.2022, 12:59 |