SUMMER OF SHADOWS
Summer has come and passed
The innocent can never last
Wake me up when September ends
(…)
Here comes the rain again
Falling from the stars
Drenched in my pain again
Becoming who we are
- Green Day
Lato dobiegło końca, ale „Summer Time Rendering” trwa. I dobrze, że trwa, bo świetna jest ta seria, z każdym tomem bawię się chyba coraz lepiej, chociaż to wszystko już było, to wszystko już znam i nowego nic bardzo tu nie uświadczyłem. Wykonanie w końcu jest tak świetne, a klimacik opowieści tak przyjemny, że wciąga mnie to – i ciągnie do siebie raz za razem.
Poszukiwanie cienia Shiori staje się początkiem nie tylko kolejnej walki, ale i odkrywania przeszłości. Gdy Ushio zaczyna rozumieć samą siebie i to, kim jest… Właśnie, co może to zmienić?
Polubiłem tą serię, bo lubię horrory, lubię takie klimaty i takie mangi też lubię. No i polubiłem ją, bo co tu dużo mówić – polubiłem też tych bohaterów i tyle. I dobrze czuję się w ich towarzystwie, dobrze się bawię śledząc ich losy – co z tego, że to losy krwawe i połączone z walką o przetrwanie – i mam ochotę na więcej. I więcej dostaje z kolejnymi tomami. A w tym konkretnym owo więcej oznacza przede wszystkim intrygujące retrospekcje poświęcone jednej z moich ulubionych postaci z „Summer Time Rendering”.
A co mnie w tym wszystkim tak kupuje? Horror to jedno, bo horrory lubię, a ten jest jeszcze i krwawy, i nastrojowy, z ciekawą zagadką, rodem z dobrym kryminałów. Fantastyka jest przyjemna, przyjemne są też te sentymenty, a co ważniejsze emocje: sentymenty mamy za młodością, za miejscem związanym z dorastaniem i ludźmi, których znaliśmy, emocje wiążą się ze śmiercią, z tragedią i z miłością. I wszystko to splata się znakomicie, w bardzo przyjemną całość, gdzie można się pośmiać, można wzruszyć, można doświadczyć dynamicznych walk na śmierć i życie z niezwykłymi bytami i spokojniejszych, życiowych, czasem wręcz uroczych momentów. A że z postaciami łatwo się zżywamy, angażujemy się. I jest dobrze.
A i rysunki to kawał znakomitej, jakże dla oka przyjemnej roboty. To one głównie kreślą bardzo udany klimat całości i pozostają miłe dla oka. I nieważne czy ukazują nam brutalne mordy, czerń cieni zalegających w okolicy czy sceny majteczkowe, zawsze sprawdzają się równie dobrze. I wpada to wszystko z miejsca w oko i zostaje z czytelnikiem na dłużej.
Lubicie takie klimaty, a nie znacie serii? To na co czekacie? Warto ją poznać, nawet jeśli ten schemat jest Wam doskonale znany.
|
autor recenzji:
wkp
04.11.2022, 06:13 |