SIŁA PRZYJAŹNI

"Kodi" to sympatyczna opowieść o przyjaźni, jaką nawiazują mała dziewczynka i wielki misiek. Motyw to wykorzystywany w historiach dla młodych odbiorców. W tym przypadku Jared Cullum motyw ów przenosi do współczesnych Stanów Zjednoczonych.

Mała Katia spędza akurat wakacje u babci na Alasce. Całymi dniami przesiaduje w domu, z nosem wetkniętym w komiksy. W końcu babcia daje jej jasno do zrozumienia, by ruszyła się do sklepiku na rogu i kupiła sobie przekąskę. Zwykłe wyjście z domu przynosi niezwykłe zdarzenia. Wracając w deszczu spada ze służacego za most pnia i natyka się na potrzebującego pomocy, przygniecionego miśka. I chyba już wszystko jasne, że dziewczynka za wszelką cenę chce mu pomóc, że wywiązuje się między nimi nić sympatii, że wspólnie spędzają czas do chwili, gdy Katia musi jechać do Seattle. No ale co stoi na przeszkodzie, by tym razem to Kodi ruszył w drogę i by spróbował odnaleźć dziewczynkę w jej świecie?

I na tym Cullum opiera swój familijny komiks. Na budowaniu relacji, na nawiązywaniu nici porozumienia, później na poszukiwaniach i - nie jest to przecież tajemnicą - na odnalezieniu się w wielkim mieście. I czyta się to wyjątkowo przyjemnie. No bo "Kodi" to dobrze napisana i dobrze zilustrowana rzecz. To taka namalowana historyjka. Autor stosuje na planszach kolor bezpośredni. Bez mocnego tuszowania, pozwalając, by akwarelowe barwy mieszały się ze sobą, przenikały. Cullumowi udaje się dzięki temu sprytnie oddać ciepło, które bije z fabuły. Kontur stosuje jedynie, by podkreślić postacie. By pokazać emocje na twarzach bohaterki i jej babci. Oraz na pyszczku miśka.

Cullum nie zamyka fabuły tym liczącym ponad 170 stron tomikiem. "Kodi" może mieć swój ciag dalszy. Jednak ciąg dalszy - na zachodzie - jeszcze nie nastąpił.

Andrzej Kłopotowski