PRZEZ TWE OCZY BŁĘKITNE... OSZALAŁEM
Po "Górach szaleństwa" KLIK Adam Fyda dostał ode mnie kredyt zaufania. Komiks był sprawną adaptacją prozy H.P. Lovecrafta. Teraz też dostajemy od autora album bazujący na prozie. "Wielki Bóg Pan" powstał według tekstu Arthura Machena.
"Wielki Bóg Pan" to klasyczna powieść z 1894 roku walijskiego pisarza, który zabiera czytelnika w mroczne światy. W tym przypadku "jedziemy" do Londynu końca XIX wieku. Miasta, gdzie po latach spotykają się starzy znajomi i zostają wciągnieci w sprawę serii tajemniczych samobójstw. Ale też miasta, w którym ukrywa się tajemnicza kobieta, znana w różnych miejscach pod różnymi imionami. Kobieta o hipnotyzujących oczach, mieszająca w głowach facetom. Kobieta demoniczna, a jednocześnie pociągająca...
Wchodząc w komiks dostajemy szkatułkową opowieść. Otwierając jedno wieczko, zaraz chcemy dowiedzieć się co będzie dalej. Ciekawość prowadzi nas od rozdziału do rozdziału, gdzie mroczny Londyn powoli odkrywa tajemnice poszczególnych samobójstw. Poszczególnych śmierci z potwornego strachu. Gdzie wszystko splata się w logiczną całość z błękitnooką damą i Panem Bogiem w rolach głównych.
Fyda tym razem proponuje czarno-białą (z pojedynczymi, subtelnymi błękitnymi wstawkami) opowieść. Sprawdza się to przy pokazywaniu mrocznego Londynu, ciemnych zakamarków, scen z brudnych ulic, pomieszczeń z karcianymi stolikami i miejsc, gdzie nagle wychodzą demony. I Pan Bóg. Jednak nie taki, jakiego by można było się spodziewać...
I choć autor poszedł graficznie mocno do przodu, to nie ustrzegł się paru mniejszych czy większych błędów z perspektywą czy łapaniem postaci. Co nie zmienia faktu, że całość ma przyjemny, mroczny klimat. Zaś sama adaptacja znów jest dokonana znakomicie. Fyda wyciął z teksty Machena (właściwie Arthur Llewellyn Jones) to, co niezbędne, by zbudować komiks bez dłużyzn, przestojów. Bez uszczerbku dla akcji.
Dlatego znów daję Fydzie dużego plus. Raz za album. A dwa, za graficzny progres. Licząc na kolejny skok przy następnej publikacji.
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
05.01.2023, 23:24 |