CHAINSAW-GIRL?
I am the sickness I am the quickness I am a virgin dying in the spring A hungry fat cat Look at the black rat I am a dark and wicked thing
- Rob Zombie
Zaczyna się swoisty drugi sezon „Chainsawmana”. Albo druga seria. Bo pierwsza była skończona, swój finał miała, a ta niby to kontynuuje, ale… Właśnie, zaczyna się od nowych postaci, nowych wątków, nawet zupełnie nowych gatunkowych elementów. Dziwnie? Jak najbardziej, ale jest to pozytywna dziwność, taka nitrująca nas, bo o co tu chodzi, co, jak, gdzie ten, a gdzie tamten i w ogóle. Więc udał się ten nowy „Chainsawman”, jak udał się i poprzedni, trzyma poziom, jakość oferuje taką samą, a przy okazji wprowadza nieco odświeżenia. Czego tu chcieć więcej.
Poznajcie Asę Mitakę. To licealistka, no może nie do końca jakich wiele, bo jednak w swojej szkolnej rzeczywistości odnaleźć się nie potrafi i jakoś tu nie pasuje, ale nie zmienia to faktu, że jest po prostu kolejną nastolatką ze swoimi problemami. I tak sobie wiedzie to życie, aż do momentu, kiedy na jej drodze staje demon i… No właśnie, co to stworzenie, które jak wiadomo nic dobrego nie zwiastuje, oznacza dla niej i dla świata? No i co z tym naszym Chainsawmanem?
Pamiętam, jak spory czas temu zobaczyłem na należącej do Shueishy – japońskiego giganta wydawniczego – platformie MangaPlus pierwszy rozdział nowego „Chainsawmana”. Od razu łyknąłem to to, bo serię wprost uwielbiam i powstrzymać się nie mogłem. No i urzekła mnie, dała to, na co liczyłem, a nawet więcej. Ale że ja na ekranie czytać nie lubię i już naprawdę wyjątkowe rzeczy tylko tak odkrywam, a wiadome było, że Waneko to wyda, zaczekałem. I w końcu jest, a ja zachwycony jestem, bo tak samo świetne, ale w większej dawce okazuje się jeszcze przyjemniejsze, bo więcej konkretów, lepiej splata się z tym wszystkim, a i tak pozostawia uczucie niedosytu.
Fajnie, że autor odświeża to wszystko. że idzie w nieco nowe klimaty, bo nastolatki, szkoła, problemy wieku tego to dotychczas elementy tu pomijane (choć zrobił jednotomówkę w podobnym klimacie, acz bez grozy, więc pisać w temacie umie). Ale i fajnie, że trzyma ten swój charakter krwawego, niezobowiązującego i czasem dziwnego horroru akcji, gdzie dzieje się dużo, szybko, z flakami rozlewającymi się po stronach, a zarazem i jakiegoś takiego uroku, tkwiącego zarówno w depresyjnej stronie historii, jak i tej podbarwionej czarnym humorem.
No świetne to jest i tyle. Świetnie też narysowane, bo ja tę kreskę autora, która przypomina połączenie niechlujnego szkicu bardzo utalentowanej osoby, z realizmem i dopracowaniem, po prostu uwielbiam. Jak i uwielbiam całość. Ten miks tanich, kiczowatych motywów rodem z grindhouse’owych filmideł i czegoś, co potrafi wznieść się zdecydowanie wyżej. Więc polecam gorąco.
|
autor recenzji:
wkp
10.03.2023, 06:06 |