UCZUCIE ZBLIŻA SIĘ WIELKIMI KROKAMI
Już straciłem nadzieję, że czternasty „Nozaki” w ogóle powstanie, bo dawno to było, a w oryginale też jakoś cicho w temacie się zrobiło, a tu proszę, w końcu mamy. I super, bo to świetne jest, wyśmienite, zabawne, jak cho… no bardzo zabawne, rozbrajające, a zarazem wciągające, pomysłowe i w ogóle jakieś takie, że nie da się od tego oderwać. Bo i urok w tym, i charakter, i świetne wykonanie. Więć warto, pod każdym względem wgryźć się w tę serię.
Kiedy Nozaki coś pisze… No różnie z tym bywa. Potrafi być nawet tak, że przyjaciele zerwą między sobą kontakt. Albo zmienia się ich relacja. Ale co ważniejsze, uczucie, które dotknie Nozakiego, zbliża się już wielkimi krokami i…
No świetny jest „Nozaki” i tyle. Kręci mnie ta seria, bo niewiele jest tytułów, które śmieszyłyby mnie tak bardzo, jak ona – no może jeszcze „Cześć, Michael!”, bo ten kot chyba każdego potrafi rozbroić – a jednocześnie angażuje mnie to na różnych innych polach. Bo romantycznie też to jest spełnione, a tu jeszcze przecież kulisy mangowej branży – obśmiane, odbite w krzywym zwierciadle, wyolbrzymione, ale jednak – i cała masa innych rzeczy.
A jakich na przykład? A chociażby mamy tu szkołę, problemy nastolatków, sport, śpiew, przyjaźń, relacje… No wszystko, co się z tymi sprawami łączy, uzupełnia. I tak przeplata się to wszystko, współgrając naprawdę znakomicie. Można mówić, że głównym bohaterem jest tu Nozaki, bo wszystko tak czy inaczej kręci się wokół niego, można mówić, że Sakura jest mu równa, jeśli chodzi o ważność postaci, ale przecież na każdego jest tu miejsce i pora. Każdy rządzi swoją częścią opowieści, a czytelnicy znajdują tu niejedną osobę do sympatyzowania z nią – albo z jej losami, co chyba na jedno niemal wychodzi.
Poza tym jakoś trafia do mnie też forma. Każda strona to właściwie zamknięta opowieść rozpisana na cztery tylko kadry, więc można czytać sobie „Nozakiego” dość niezależnie, niezobowiązująco. Zasadnicze pytanie jednak po co, skoro to tak świetny cykl, że można by łyknąć na raz wszystkie te wydane dotychczas czternaście tomików i wciąż czuć niedosyt. Ja czuję, za każdym razem i powiem, że ciężko będzie doczekać się na kolejny tom. Acz mam nadzieję, że długo nie będziemy czekać.
A na razie cieszę się, że czternasty się pojawił. I cieszę się, że był równie dobry, co poprzednie. Świetnie napisany, świetnie rozwijający wątki – tak by fani byli zadowoleni, ale i nowi się nie pogubili – oraz znakomicie zilustrowany. I nic więcej chyba dodawać tutaj nie trzeba, prawda?
|
autor recenzji:
wkp
08.03.2023, 06:15 |