MIŁOŚĆ I ZAUFANIE
Miłość nie drży na widok miecza
Jest kruchym ciastem powietrza
Którym zachłystuję się codziennie
To cholerna niepewność
Kiedy znowu wreszcie staniesz w drzwiach
I to czy zobaczę Cię na pewno
- Pidżama Porno
No i znów romantyczne upienienia, znów miłosne wzloty, upadki i plątaniny. I znów świetna zabawa. „Kocha… nie kocha…”, jak każdy tytuł od Io Sakisaki, oferuje dokładnie to, czego oczekuję od romantycznych mang typu shoujo. I wszystko to zawsze w punkt trafione, zawsze jakoś tak znakomicie grające na tym, co mam w sobie i budzące sporo sentymentów. Bo dobre historie o miłości to ja sobie cenię od zawsze i ileż to mang i anime czytało się i oglądało w temacie (no i robi się to nadal)… I w tej konkretnej znajduję najwięcej tego, za co je uwielbmy.
Kazuomi na wieść o zwierzeniach Akari na temat rodziny, sam chciałby być darzony takim zaufaniem, jak Ryosuke. I wcale tego nie ukrawa. Ale co z bardziej romantycznymi uczuciami?
Czytanie takich typowych romansów, wiecie o jakich mówię – Harlequiny i groszowa literatura tego typu – to coś, co mnie nie kręci. Lubię historie o miłości, ale temat to nie wyznacznik – liczy się jakość. Więc sięgam, ale tylko, gdy prezentują pewien poziom, no a mangi to rzeczy, które rzadko schodzą poniżej pewnej granicy jakościowej, więc masa serii jak najbardziej trafia w mój gust. Zresztą doceniam też ich różnorodność, bo jest z czego wybierać. Jeśli mam ochotę na napalającego się bohatera i żenujące wpadki, sięgam po „Dziewczynę do wynajęcia”. Jeśli chcę bardziej zwyczajnego romansu, ale zabarwionego absurdalnym humorem, biorę „Pożegnanie pierwszej miłości”. A gdy chcę już całkiem klasycznych miłosnych uniesień, na poważnie, z urokiem i całą tą uczuciową plątaniną to czytam „Kocha… nie kocha…”.
I kocham to czytać, bo sympatyczne jest, urocze, ujmujące i życiowe. Szkolne problemy, przyjaźń i tym podobne sprawy przyjemnie to wszystko uzupełniają, a jeszcze same postacie nakreślone są w sposób wyrazisty, ale i przekonujący. Tak samo, jak i całe ich otoczenie. Tu właściwie cały czas dzieje się to samo i wokół tego samego, zmian nie ma w zasadzie żadnych, konsekwentnie się to rozwija i zmierza do finału, który już coraz bliżej, ale właśnie o to chodzi. Chodzi o dobre oddanie uczuć, relacji i żywe dialogi, i to właśnie mamy.
No i graficznie też to wszystko będę chwalił, bo proste, ale bardzo ładne. Bo unikające czerni, ale nie nastroju. Świetnie się to ogląda, znakomicie czyta i w ogóle świetnie jest. Tradycyjnie i niezmiennie więc polecam i czekam na więcej.
|
autor recenzji:
wkp
23.03.2023, 05:56 |