LOGIKA KONTRA ZABOBONY
Smerfy wracają z nowym tomem. I, jak zawsze, cieszę się, bo ja to zawsze lubię i zawsze dobrze się bawię. Przy klasyce lepiej, ale zdecydowana większość albumów od kontynuatorów jak dotąd trzymała bardzo dobry poziom i zawodu nie miała. I teraz też jest dobrze, jak zawsze przyjemnie i w dobrym stylu… Co tu dużo mówić, „Smerfy” to klasyka i klasa sama w sobie, poniżej pewnego poziomu nigdy nie schodzi i niezawodnie dostarcza dobrej, pouczającej zabawy czytelnikom w różnym wieku.
Zaczyna się wiosna. A skoro wiosna to smerfne obchody święta odrodzenia się przyrody. Dotąd wszystko przebiegało, jak należy, teraz jednak wszystko sypie się i to do tego stopnia, że zmienia się dla nich wszystko. i co teraz? Właściwie jedno – kolejna wielka przygoda. I walka z przesądami, które opanowują wszystkich. Ale co wygra – logika czy wiara w zabobony?
Każdy tom Smerfów to w zasadzie ten sam schemat. Pojawiamy się w wiosce, śledzimy losy Smerfów, niby nic nie powinno się wydarzyć, ale coś dzieje i już chwilę później rzucamy się z bohaterami w wir przygód i akcji, prowadzących nas do szczęśliwego zakończenia, rozwiązania problemów i triumfu naszych bohaterów. A co za tym idzie także i lekcji, jaką wciągnąć możemy z tego, co przeżyliśmy. I tak za każdym razem, od nowa, ale nie do znudzenia. To jeden ze schematów fabularnych, który można adaptować do woli i zawsze coś z niego wyciskać. I wyciskają też twórcy tej serii, chociaż mają utrudnione zadanie pozostawania w jasno wytyczonych ramach, jakie ten cykl musi mieć.
Efekt? Jest taki, że jest zabawnie, czasem dramatycznie, sporo tu akcji, ale treści też sporo i chociaż wszystko to jest proste, bo proste być musi, skoro kierowane jest do najmłodszych, nie jest naiwne ani infantylne. A to wszystko sprawia, że dorośli, którzy po opowieść sięgną, nie zawiodą się. No ja swoje lata mam, na „Smerfach” się wychowałem – jak i na wielu innych rzeczach, ale to już inna sprawa – i nadal je cenię. Ale jednocześnie doceniam też, że nie tylko najmłodsi mogą coś tu dla siebie znaleźć i dobrze się bawić.
I doceniam, że chociaż czasy i oczekiwania się zmieniają, twórcy odpowiedzialni za szatę graficzną pozostają wierni oryginałowi. Prosta, wyśmienita cartoonowa robota, równie nieskomplikowany, ale wyrazisty i nastrojowy kolor i trzymanie się pierwowzoru sprawia, że niezmiennie ogląda się to z wielką przyjemnością.
No to, jak wiadomo, polecam. Bo mimo upływu lat, „Smerfy” nie tracą siły i jakości. I nadal mają w sobie „to coś”.
|
autor recenzji:
wkp
01.06.2023, 05:55 |