BYŁ TER. BĘDZIE TERRA
Ten album to swoisty łącznik między dwoma seriami. Ta zatytułowana „Ter” właśnie się kończy. Ale na horyzoncie już majaczy jej ciąg dalszy – cykl „Terra”.
Seria dalej kręci się wokół niejakiego Mandora. To jemu zawierza niewielka grupka ocalonych. Ich przodkowie całe lata temu zmuszeni byli opuścić planetę Terra (czyli Ziemię). Ci nam współcześni - współcześni w sensie czytania sobie o nich - odkrywają kolejne sekrety. Znajdują odpowiedzi na pytania o swoją przeszłość. Swoje korzenie. Dokonują tego wędrując przez podziemne korytarze świata (Jupi)Ter, wydostając się na powierzchnię. I wreszcie uwalniając z niewoli - z rąk popaprańców próbujących nawracać na "religijne pierdoły" - do której też trafiają w najnowszej odsłonie cyklu.
Z kolei przyszłość ma napisać im znów Rodolphe – scenarzysta, który ma na koncie już współpracę z Leo przy takich projektach jak „Kenia”, „Namibia” i „Centaurus”. A Leo – tak myślę – nie trzeba nikomu przedstawiać. A jeśli komuś pseudonim ten wypadł na chwilę z głowy, podpowiem: „Aldebaran”, „Betelgeza”… Słowem – klasyk SF nad klasykami. I jeśli to, co proponuje Rodolphe możemy porównać do dokonań Brazylijczyka to już rekomendacja sama w sobie. Choć liczę, że w serii „Terra” pójdzie on jeszcze bardziej w „leowe” klimaty, wpuszczając Mandora i jego kompanów w światy pełne tajemniczej flory i fauny. Wpuszczając ich na Ziemię odrodzoną, ale dziką. Chyba, że to kanał, w który nas – czytelników – wpuszcza na zakończenie cyklu „Ter”.
Trzeci album serii - zatytułowany "Oszust" - nie odbiega graficznie od poprzednich. Christophe Dubois „siedzi” i w mrocznych, dusznych korytarzach stacji „Jupiter”, i na powierzchni będącej we władaniu roślin. Dodatkowo udanie kreuje wszechświat opowieści i postacie - przy tym ostatnim elemencie stawiając na swego rodzaju szkicowość.
To pozwala ze spokojem spojrzeć w przyszłość. I mieć wręcz pewność, że w serii „Terra” panowie też niczego nie popsują. Ku uciesze fanów komiksowego SF.
autor recenzji:
Mamoń
09.06.2023, 23:31 |